Absolwenci słynnej Duraczówki, którzy na przyspieszonych kursach uczyli się skazywać na śmierć członków niepodległościowego podziemia, wychowali sobie wielu godnych siebie następców. Stąd się biorą obecne problemy ze zreformowaniem wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
Wiele lat temu, kiedy jeszcze obowiązywały egzaminy wstępne na wyższe studia, pewna znana mi młoda osoba próbowała dostać się na socjologię. Z egzaminu z matematyki miała maksymalną liczbę punktów, natomiast kiepsko poszedł jej egzamin ustny, który był formą rozmowy kwalifikacyjnej. Otóż jeden z egzaminatorów zadał jej pytanie: „Europa z granicami czy bez granic?”. Dziewczyna odpowiedziała, że jest zwolenniczką Europy z granicami. Było to krótko przed wstąpieniem naszego kraju do UE, a kadra uniwersytecka prawie w całości należała do grupy gorących zwolenników tej inkorporacji. Kazano dziewczynie uzasadnić swoje stanowisko, więc powiedziała, że granice są naturalną przeszkodą w rozprzestrzenianiu się groźnych chorób i niepożądanych zjawisk społecznych takich choćby jak zorganizowana przestępczość. „Ależ pani ma kosmatą wyobraźnię, młoda damo” –powiedział przewodniczący komisji egzaminacyjnej. Wydawało mu się, że jest taki mądry i dowcipny. Dziewczyna oczywiście nie została przyjęta na socjologię. Nie żałowała tego, ukończyła fizykę, natomiast dziś w świetle aktualnych wydarzeń miałaby pełne prawo powiedzieć: „Moje na wierzchu”. Egzaminator natomiast powinien docenić jej zdolności analityczne albo uznać ją za proroka.