Zacznijmy od barbarzyńców. Mniej więcej wiemy, kim są i co znaczy słowo „barbarzyńca”. Ma ono wiele synonimów, choćby takich jak: bydlak, degenerat, nikczemnik, cham, sadysta, zwyrodnialec, terrorysta, łajdak, prymityw, szumowina, wandal, tępak, żłób, dzikus czy psychopata, słowem potwór, inaczej mówiąc człowiek niecywilizowany, w starożytności – spoza kręgu cywilizacji grecko-rzymskiej, dziś powiedzielibyśmy: spoza cywilizacji łacińskiej, chrześcijańskiej. Choć wiem, że zaraz odezwą się głosy sprzeciwu, iż istniały lub istnieją jeszcze inne cywilizacje, które należy szanować, choćby takie, jak cywilizacja arabska, bizantyjska czy chińska. W porządku, istniały lub istnieją, ale to osobne zagadnienie. Istotne dla mnie jest samo pojęcie cywilizacji, czyli pewien poziom rozwoju określonego społeczeństwa w danym okresie historycznym, na który składają się takie czynniki jak wytwory kultury duchowej i materialnej, sposoby panowania nad naturą, instytucje i organizacje społeczne, inne dzieła ludzkiego umysłu (np. medycyna). Człowiek cywilizowany w tym kontekście to człowiek z zasadami, z określonym kodeksem wartości, czyli z aksjologią, która pozwala się jednostce i społeczeństwom nieustannie rozwijać i wzajemnie rozumieć, w oparciu o pewien historyczny porządek, ujęty w normach etycznych, prawnych lub obyczajowych i dotyczy to w zasadzie wszystkich cywilizacji. Barbarzyńca zaś w tym zestawieniu to ktoś, kto niszczy, burzy, degraduje wypracowane przez wieki normy i zasady współżycia społecznego i rujnuje wytwory ludzkiej myśli. Jest więc prymitywem, chamem i degeneratem. Ale sięgnijmy jeszcze do źródeł encyklopedycznych, by oprzeć się na wiedzy badaczy kultur i językoznawców. Otóż barbarzyńca, z gr. Βάρβαρος, bárbaros, łac. barbarus, czyli obcy, cudzoziemiec, traktowany był przez Greków, a także przez Rzymian jako człowiek dziki, pierwotny, okrutny, nieznający i nieszanujący kultury europejskiej, czyli ktoś, kto rozwala i burzy cały ład cywilizacyjny.