KILKA TAJEMNIC Z FILMU „WOŁYŃ”

W najnowszym wydaniu:

WG-47-2024 - Okładka

KILKA TAJEMNIC Z FILMU „WOŁYŃ”

Swego czasu oficjalne władze polskie robiły wiele, by nie doszło do realizacji filmu Smarzowskiego pt. „Wołyń”. Blokowały dostęp do kasy, przez swoich agentów wpływu budowały niechęć do samego pomysłu, a kiedy film już powstał, ograniczały jego popularność i odwoływały premiery w ośrodkach polskiej kultury za granicą, nie mówiąc już o zaprzyjaźnionej Ukrainie, w której nie wolno było tego filmu pokazywać i do dzisiaj się nie pokazuje; taka tam panuje wolność. Ale i u nas w kraju nie brakowało geniuszy, którzy zakładali „Wołyniowi” pętlę na szyję, a przynajmniej podduszali. Przypomnę tu prof. Bogdana Musiała, jednego z mistrzów negatywnej propagandy, który w 2015 r. na łamach „Do Rzeczy” wyraził taki oto oryginalny postulat: „Film o rzezi wołyńskiej powinien powstać (…) raczej na rynek polski”. A więc broń Boże, nie pokazujmy go za granicą, bo jeszcze świat się dowie, jak Ukraińcy mordowali Polaków. Na szczęście w całości blokady nie zadziałały i film obejrzały w kraju, a także (w mniejszym stopniu, ale jednak) w Europie i na świecie miliony widzów. Ponieważ wciąż otrzymuję sporo e-maili i listów z pytaniami, jak ten film powstawał, pozwolę sobie przywołać kilka obrazów z tamtego okresu.

W razie problemów prosimy pisać na adres mailowy:
kontakt@pl1.tv