Aldona Zaorska w rzeczowym i ważnym artykule w „Warszawskiej”, pisząc o zbrodniach niemieckich na narodzie polskim, pokazała także zbrodnicze zachowania Ukraińców i Żydów wobec Polaków po zdradzieckim napadzie 17 września 1939 r. i zajęciu ziem kresowych przez Armię Czerwoną. Ja chciałbym trochę z autopsji, trochę poprzez świadków i badaczy epoki spojrzeć na zachowania Sowietów w czasie wojny i po jej zakończeniu na terytoriach polskich. Na początku lat 80. XX w. napisałem dużą powieść pt. „Repatrianci”, z której pozwolę sobie przytoczyć kilka scen opiewających omawiany właśnie okres. Zostawmy na boku sam tytuł książki, który może budzić zdziwienie, ale tak właśnie – niesłusznie – nazywano wtedy wygnańców z Kresów. Oto jeden z obrazów mojego utworu. Wymęczeni, wyczerpani wielotygodniową ciężką podróżą na Ziemie Zachodnie, wypędzeni ze swoich gospodarstw i domów Kresowianie z Podola dowiadują się, że na granicy zacznie się kontrola. „Najpierw poszła pogłoska – opowiada narrator – że na granicy wygonią wszystkich z wagonów i będą sprawdzać każdy pakunek, każdy worek i każdą szmatkę (…). – OBoże, NKWD! – jęczeli ludzie. (…) tylko z torbami nas puszczą.(…). – Mówią, że (…) do naga będą rozbierać, bo nikomu nie wierzą i szukają u kobiet, lepiej nie mówić gdzie, bo wstyd i hańba! – Jezusie! – modliła się brzuchata babina (…). – Konie brać będą! – targnęła repatriantami następna rewelacja”. No i zaczęło się. Ludzie – jak piszę dalej – rzucili się do swoich koni i zaczęli je zasłaniać deskami, szmatami, sianem, słomą i kocami. Zdarzały się obrazy zabawne, wręcz groteskowe. Pokażmy jeden z nich. „Gdy przyszła wieść, że kozy i króliki zabierać będą, Wojciech Drepla – jeden z bohaterów – wpadł na pomysł, żeby kozę Walę przebrać za chorą babę, omotać ją ręcznikami (…), chustę jej na oczy zawiązać i w jakiejś skrzyni położyć, że niby umierająca”. Scena jest nieco komiczna, ale autentyczna, bo taka istotnie się zdarzyła. Pokazuje ona, jaki panował wtedy strach przed Ruskimi. I jakich się sposobów imali przerażeni wygnańcy, by ratować dobytek. A strach ten był uzasadniony. Kresowianie bowiem poznali pierwsi, co to znaczy komunizm. Doświadczyli go okrutnie przez dwa lata (1939–1941), a potem jeszcze w 1944 i 1945. Wiedzieli więc, czego się mogą spodziewać.