Deprawacja dzieci! Rodzice, bijcie na alarm! I już biją, organizują się, tworzą odpowiednie struktury, komitety obrony najmłodszego pokolenia Polaków. Chronią polskie szkoły przed tą czerwoną zarazą.
Na początku wyjaśniam, dlaczego używam pojęcia „zboczeńcy”, którego tak nienawidzą środowiska LGBT. Po pierwsze dlatego, że jestem wolnym człowiekiem i mam prawo używać takich pojęć, jakie uznam za prawdziwe i słuszne. Po drugie: należę do formacji chrześcijańskiej, do której przynależność do czegoś zobowiązuje. Zobowiązuje do przestrzegania zasad i norm objawionych w księgach świętych, a w tych księgach świętych czytamy: „Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość!”. Księga Kapłańska 18, 22. Normy, rozdział 18., werset 3). Z Listu do Rzymian ( 1,26–27) Nowego Testamentu dowiadujemy się: „Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie”. To sobie wyjaśniliśmy. A dlaczego piszę o zboczeńcach? Dlatego, że oni zagrażają światu, a więc i mojej ojczyźnie, rodzinie i mnie. Psują i niszczą odwieczny porządek moralny, który gwarantował człowiekowi, narodom i światu sens istnienia. Ten porządek dewianci, zboczeńcy degradują, wpychając ludzkość w deprawację, chaos etyczny, dezorganizację życia zbiorowego, słowem – w bezsens. Wyniszczają tradycyjną rodzinę, religię, wiarę, historię, język, piękno. Na to odpowiedzialne i mądre narody godzić się nie mogą.