Jeżeli sąd skazał kiedyś dziennikarza za żartobliwe wytknięcie gwieździe telewizyjnej nadmiernej tuszy, tym bardziej powinien surowo ścigać fałszywe oskarżenia o molestowanie, rujnujące oskarżonym życie.
– Zacznę od ulubionej anegdoty. Jan mówi do kolegi: „Nie przychodź już więcej do mnie, po twojej ostatniej wizycie zginęło mi 100 złotych”. Kolega odpowiada: „Jak to, przecież mówiłeś, że te 100 złotych się znalazło”. Na to Jan: „Znalazło się, znalazło, ale niesmak pozostał”.
W naszym systemie prawnym często wystarczy oskarżyć kogoś na przykład o zawłaszczenie pieniędzy, żeby sędzia wydał nakaz zapłaty, a komornik zajął konto albo zlicytował nieruchomość. Praktyka ta, mająca w założeniu chronić wierzycieli, jest w swej istocie kryminogenna. Znana mi jest sprawa kobiety, która niefortunnie oddała klacz do pokrycia ogierem należącym do oszusta. Odmówił on oddania jej klaczy i źrebięcia, po czym zażądał zapłaty za utrzymanie zawłaszczonych koni, uzyskał nakaz zapłaty i doprowadził do zlicytowania jej domu. Licytację wstrzymano, sprawa nadal się toczy, a wysoki sąd, zupełnie nie znając się na koniach, ma kłopoty z oceną sytuacji.
Doskonałym przykładem działania fałszywych oskarżeń jest sprawa biskupa Jana Szkodonia. Nie znaleziono żadnych dowodów na przewinienie biskupa, które miało polegać na molestowaniu seksualnym nieletniej, więc prokuratura umorzyła śledztwo, a Watykan zarzucił mu tylko brak ostrożności. W naszej tradycji prawnej jest to postępowanie prawidłowe. To organy ścigania muszą udowodnić komuś winę, a oskarżony nie musi udowadniać, że jest niewinny. Jednak dla zrujnowania komuś życia wystarczy pomówienie. Biskup okazał się niewinny, lecz niesmak pozostał. Dodatkowym aspektem tej sprawy jest fakt, że osoba oskarżająca biskupa była zdecydowanie niewiarygodna. Wcześniej fałszywie oskarżała męża o przemoc czy gwałt. Nikt nie zajął się ukaraniem jej za fałszywe zeznania.
Sądy bardzo rzadko ścigają kłamliwych świadków. Jak mówił mi doświadczony adwokat, sędziowie z góry zakładają, że wszyscy świadkowie kłamią, a wydają wyrok, który najłatwiej im uzasadnić. Często jest to wyrok „pod publiczkę”, czasami wpływ na wyrok ma rodzinne środowisko sędziego i jego światopogląd, czasami można podejrzewać inne względy, ale bez dowodów nie warto nawet o nich wspominać. Zasada domniemanej niewinności powinna dotyczyć również i sędziów.
Ochrona osób zgłaszających molestowanie seksualne ma w założeniu dobre intencje. Wiadomo że sytuacja takich osób jest trudna, że są często źle traktowane przez policję i lekarzy, że są potępiane przez lokalne społeczności. Ochrona ta nie powinna być jednak kryminogenna, nie może prowokować ludzi do fałszywych oskarżeń, a sądy nie powinny tolerować kłamstw, które niszczą życie niesłusznie pomówionemu.
To samo dotyczy praktyki wyrzucania z mieszkania osoby oskarżonej o przemoc domową. Ta ustawa, która daje możliwość przejęcia dzięki fałszywemu oskarżeniu cudzego mieszkania jest po prostu kryminogenna i obróci się przeciwko kobietom. Gdybym była męską the sexist pig, nie wpuściłabym pod żadnym pozorem kochanki do własnego mieszkania, a spotykała się w locum wynajętym specjalnie dla niej. Gdyby kochanka spowodowała wyprowadzenie mnie z tego mieszkania przez policję, po prostu przestałabym za nie płacić.
Nadmierna troska często obraca się przeciwko przedmiotom tej troski.
Znana mi nauczycielka przenocowała kiedyś nieletnią uciekinierkę z domu. Działo się to w podgórskiej miejscowości, było zimno i padał deszcz. Rodzice nakłonili dziewczynkę do kłamliwego oskarżenia nauczycielki o molestowanie i żądali od niej pieniędzy. Nauczycielka powiedziała, że teraz, gdyby ktoś nawet umierał na jej progu, odwróci się plecami i zamknie starannie drzwi.
Ludzie niechętnie podwożą pieszych, więc praktycznie upadł autostop, który był dla młodzieży sposobem taniego podróżowania. Wszystko dlatego, że właściciel samochodu może odpowiadać za skutki niezawinionego nawet wypadku.
Niechętnie również pomagamy osobie, która zasłabła na ulicy, obawiając się sprawy sądowej o odszkodowanie. Nic zresztą dziwnego, motywem części oskarżeń, w tym o molestowanie, jest chęć wyłudzenia pieniędzy.
Dobrym tego przykładem jest znana sprawa Marka Lisińskiego. Był on działaczem fundacji „Nie Lękajcie Się”, która miała pomagać ofiarom molestowania przez księży, promował film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”, spotkał się nawet z papieżem Franciszkiem, który współczując mu jako ofierze, pocałował go w rękę. W 2010 roku Lisiński oskarżył księdza Zdzisława Witkowskiego, że ten molestował go seksualnie, gdy Lisiński miał 13 lat. Żądał od władz kościelnych miliona odszkodowania. Sąd biskupi zawiesił księdza Witkowskiego na 3 lata i zakazał mu pracy z dziećmi, pomimo że ten stanowczo zaprzeczał faktowi molestowania. Ksiądz twierdził, że Lisiński wyłudził od niego 30 tysięcy złotych na rzekomo chorą na raka żonę i złożył skargę o molestowanie, gdy ksiądz zażądał ich zwrotu. Jak się okazało, Lisiński wyłudził również 30 tysięcy od Katarzyny, której uprzednio udało się wywalczyć w sądzie milion odszkodowania za molestowanie. Lisiński twierdził, że jest chory na raka trzustki, pokazywał wszystkim jakieś plamy na skórze, ale nigdy nie udostępnił dokumentacji swojej choroby. Żądał również 50 tysięcy od braci Sekielskich. Skompromitowana fundacja została ostatecznie zlikwidowana. Lisiński oskarżał Joannę Scheuring-Wielgus oraz Diduszko-Zyglewską o wykorzystanie przez wciągnięcie go w świat polityki. Obydwie panie też były niezadowolone, gdyż współpraca z Lisińskim okazała się dla nich kompromitująca. Lisiński występował w TV jako ekspert i gwiazda. Pojawiał się również w programach katolickich takich jak „Między Niebem a Ziemią”. Nikt nie zdementował potem jego oskarżeń. Pomimo wszelkich wątpliwości, dotyczących wiarygodności zeznań Lisińskiego, sąd nakazał księdzu Witkowskiemu przeprosić go na piśmie, a Lisiński nie jest obecnie ścigany nawet z oskarżenia o naruszenie dóbr osobistych księdza.
Jeżeli sąd skazał kiedyś dziennikarza za żartobliwe wytknięcie gwieździe telewizyjnej nadmiernej tuszy, tym bardziej powinien surowo ścigać fałszywe oskarżenia o molestowanie, rujnujące oskarżonym życie.
Bo niesmak pozostaje.