Bierz, kiedy dają?

W najnowszym wydaniu:

WG-38-2024 - Okładka

Bierz, kiedy dają?

Nikt uczciwy i rozsądny nie przyjmuje pożyczki, której warunki spłaty nie są jasno określone. Powiem brutalnie: Unia zachowuje się jak alfons, który daje dziewczynie garść pieniędzy na kosmetyki i sukienkę, a potem za te kosmetyki i sukienkę musi ona płacić przez całe lata swym ciałem.

– Wiele razy słyszałam prostacką przyśpiewkę: „Tańcuj kiedy grają, bierz kiedy dają” – charakterystyczną, jak mawiał Ziemkiewicz, dla mentalności parobczańskiej albo porozbiorowej, czyli również postkomunistycznej, która dominuje w naszym kraju. Długie lata życia w niewoli, niemożliwość identyfikowania się z zaborczymi państwami, sprawiły, że częstym i powszechnie usprawiedliwianym sposobem przetrwania było czerpanie z wrogiego systemu wszystkiego, co się da.
Ludzie brali co dawano: mieszkanie po kilkudziesięciu latach wyczekiwania w spółdzielni mieszkaniowej, talon na „malucha”, czyli fiata 126p, słodycze dla dzieci, które Дед Мороз rozdawał w ambasadzie ZSSR. Niektórzy chętnie brali – gdy dawano – cudze mieszkania. Nawet Kisiel wziął mieszkanie w okrytej złą sławą bezpieczniackiej kamienicy przy Szucha 16 w Warszawie, czego się bardzo wstydził i z taksówki dla niepoznaki wysiadał przy ulicy Litewskiej… Inni, obdarzeni przez system nawet niewielką władzą, dyskontowali ją, biorąc łapówki. Od dyrektorki przedszkola zależało przecież, czy matka dziecka będzie mogła pracować, a od sklepowej, czy na obiad będzie mięsko, czy nieokraszone kartofle.
Pod strzechy trafiło i do dziś tam przetrwało hasło: „Brać, ale nie kwitować!”, sformułowane przez Andrzeja Zamoyskiego w okresie odwilży politycznej przed wybuchem Powstania Styczniowego, które sprawdziło się pół wieku później, na ziemiach zajętych przez Niemcy i Austro-Węgry.

W razie problemów prosimy pisać na adres mailowy:
kontakt@pl1.tv