Wielu rodaków zadaje sobie właśnie takie pytanie. Wcale się nie dziwię, że to pytanie pojawia się coraz częściej, bo wisi w powietrzu niemały problem, na razie wstydliwie oficjalnie skrywany. Nie ujawnia się takich pytań w publicznych mediach, ale to nie znaczy, że nie dyskutuje się w domach i w prywatnych rozmowach – a i owszem, nie skrywa się i dyskutuje się w wielu domach. Sam byłem i często jestem świadkiem takich rozmów. Od razu więc jasno i wyraźnie zaznaczmy, o co chodzi. Nie mówię tego z pozycji fachowca, eksperta od spraw międzynarodowych, polityka, stratega czy futurologa. Wcielam się w człowieka z ulicy, sklepu, restauracji, szpitala, z ławeczki przed domem, ze spaceru i pociągu. Czynniki oficjalne jeszcze się tym problemem nie zajmują, chociaż tu i ówdzie, szczególnie wśród niektórych posłów i działaczy społecznych, pytania związane z zasadnością i koniecznością budowania Unii Europejskiej pojawiają się coraz częściej. Przede wszystkim w ostatnim okresie, kiedy biurokracja unijna nieustannie wtrąca się do polskich spraw narodowych, atakuje polskie władze i grozi najrozmaitszymi konsekwencjami, tylko dlatego, że Polska pokazuje granice swojej suwerenności.