Niby paradoks, a jednak coś w tym jest. Trzeba się tylko dobrze temu przyjrzeć i wiedzieć, o co chodzi. Więc o co? O to, żeby zrozumieć, że wielkie dzieła sztuki to dobra narodowe, a zarazem skarby historii posiadające wartości uniwersalne, a więc przynależne całej ludzkości. Czyli Wenus z Milo w tym świetle staje się ważna nie tylko dla Greków, Francuzów, Hiszpanów czy Rosjan, ale i dla Polaków. Posiadając wartości uniwersalne, a więc ponadnarodowe, należy jednak do określonego narodu, do określonej kultury. Możemy więc mówić tutaj o poczuciu własności. Każdy naród ma swoje dobra narodowe i ma silne poczucie własności, które często kojarzone jest z poczuciem godności. Polska też je ma. Przyjrzyjmy się wobec tego bliżej miejscu pobytu i dziejom wspomnianej, niesamowitej rzeźby i spróbujmy głębiej ogarnąć myślą budzenie się i kształtowanie emocji lokalnej społeczności. Żeby to zrozumieć, musimy wiedzieć, skąd się wzięła Wenus z Milo. Jak to się stało, że ujrzała światło dzienne? Krążą na ten temat najrozmaitsze legendy. Najpierw posłuchajmy, co powiadają oficjalne słowniki i encyklopedie. W rodzimym „Słowniku wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych” czytamy: „Wenus, zobacz Wenera”, czyli musimy szukać dalej. A dalej, przy Wenerze, stoi jak byk: „piękna, czarująca kobieta, symbol miłości (…), italska bogini wiosny, roślinności i warzyw, od II w. p.n.e. utożsamiana z grecką boginią miłości, Afrodytą”. Z kolei w Wikipedii widzimy: „Została znaleziona przez greckiego wieśniaka Jorgosa 8 kwietnia 1820 roku w okolicach teatru na terenie akropolu w Adamas, głównym porcie greckiej wyspy Milos, leżącej w archipelagu Cyklad na Morzu Egejskim”. Wiemy więc już, że rzeźba została odkryta przez greckiego wieśniaka w kwietniu 1820 r. Za chwilę dowiemy się więcej, ale już sam fakt, że odnalazł ją wieśniak, a nie jakiś badacz naukowy, mówi nam coś zarówno o tym wieśniaku, jak i o kulturze, w której został wychowywany. Od razu musiał się domyślić, że dokonał czegoś ważnego. Nie ukrył ani nie zniszczył rzeźby, bowiem wyczuł, że to coś wielkiego. Zatrzymajmy się na chwilę przy pewnej historii, o której jedni mówią, że utkana jest z faktów, a inni, że osadzona na legendzie; tak czy inaczej, historia ta wyjaśni nam w dużym skrócie sens tego odkrycia.