My tutaj opisujemy Polskę i świat, jesteśmy poważni, czasami żartujemy, a nawet kpimy, a nie zdajemy sobie sprawy, że gdzieś z boku analizuje nas i śledzi szkiełko i oko nauki. I to nie są już żarty. Nie mamy wyostrzonej świadomości, że ktoś dokładnie przygląda się nie tylko temu, co piszemy, ale jak piszemy, jakiej używamy składni, gramatyki, stylistyki, interpunkcji, metaforyki, w każdym razie jesteśmy pod stałą i ostrą obserwacją umysłów naukowych. Dotarła do mnie publikacja prof. dra hab. Jana Wawrzyńczyka, która uzmysłowiła mi, jak bacznie jesteśmy obserwowani i jak bardzo powinniśmy uważać na język, którego używamy. Hola, hola, zakrzykną koledzy, niech nikt się nie wtrąca do naszego języka, bo nasz język to jedyna nasza broń w walce ze złem i narzędzie do propagowania prawdy. No dobrze, tak istotnie jest, ale to nie znaczy, że jesteśmy na samotnej wyspie. Jesteśmy wprzęgnięci w cały system społecznych powiązań. Na razie przypatrzmy się temu, kto się nami zajął.