Nie wiemy, jak się to wszystko skończy. Myślę o zarazie, ale myślę też o przemianach świata, o sposobach myślenia, reagowania, projektowania przyszłości. Czy obecny kataklizm dokona zasadniczych przewartościowań w sferze psychicznej, moralnej, filozoficznej, społecznej, politycznej? Czy narody i państwa pójdą na współpracę i solidarność ludzką, czy też nadal trwać będą w ostrej rywalizacji i konkurencji? Czy wreszcie uwolnimy się przynajmniej od tych najbardziej prymitywnych absurdów, które niesie ze sobą marksizm kulturowy i jego rozliczne instytucje i organizacje? Ostatnio wpadł mi w ręce kuriozalny tekst mówiący o jednym z najbardziej renomowanych uniwersytetów na świecie – o Yale University w USA, który usunął z programów nauczania wykład pt. „Wprowadzenie do historii sztuki: od renesansu do współczesności”. Zdawałoby się, że to podstawowy przedmiot akademicki, dający studentom solidne podstawy dla rozumienia zjawisk i procesów historycznych zachodzących w różnych epokach i dziełach sztuki, a okazuje się, że komuś ten przedmiot przeszkadza. Komu? Podobno studenci byli niezadowoleni, iż wykłady z tego przedmiotu idealizowały zachodnią literaturę i sztukę, jak czytam w enuncjacjach, „w przeważającej mierze białą, heteroseksualną, europejską”, a na dodatek – o nieszczęście – tworzoną przez „męskie grupy artystów”. Tragedia! Natychmiast trzeba taką sztukę unieważnić, zlinczować i wyrzucić na śmietnik. Za to w jej miejsce należy wprowadzić „powiązanie sztuki z kwestią płci, klasy społecznej i ras” i – rzecz jasna – „nie zabraknie również nawiązania do globalnego ocieplenia i zmian klimatu”. To nie są żarty. Takie brednie przewijają się dzisiaj, jak widać, przez najlepsze uniwersytety świata. O tempora, o mores! Czy są jeszcze ośrodki naukowe normalne, autentyczne, dla których prawda o dziejach stanowi kryterium wiedzy? Świat schodzi na psy! To powolny rozpad cywilizacji łacińskiej. I cywilizacji w ogóle. Nic dziwnego, że pojawia się coraz więcej znaków, które stają się ostrzeżeniami dla ludzkości, iż idzie złą drogą. Czy dobrze czytamy te znaki? Czy dobrze je rozumiemy? Na szczęście tu i ówdzie urzędnicy państwowi idą po rozum do głowy.