– Jak to na wojnie? – zada słusznie pytanie Łaskawy Czytelnik. – Na jakiej wojnie?! Przecież nie mamy żadnej wojny. Nikt do nas nie strzela, nikt nie zrzuca bomb ani nie zabija – tak pomyślimy. I nie ma w takim myśleniu nic dziwnego. Bo wojna nieustannie kojarzy się nam z wojskiem, karabinami, czołgami, armatami, bombami, trupami i krwią. A przecież nic takiego się nie dzieje, przynajmniej w Polsce. A jednak jesteśmy na wojnie! I to na wojnie nieustępliwej i bezwzględnej. Tyle tylko, że to nie jest już ta tradycyjna wojna z zabijaniem, trupami i krwią. Dzisiaj się zabija duszę. Panuje się nad umysłami, uczuciami i emocjami, nad myślami i wrażeniami, nad językiem i wolną wolą. Słowem, nad naszym życiem duchowym, intelektualnym i emocjonalnym. Tak się dzisiaj podbija narody. Już bez armat, kul i bomb. Jesteśmy na wielu wojnach naraz. Na wojnie ideologicznej, politycznej, informacyjnej, propagandowej, psychologicznej, psychotronicznej, a także najnowszej, neuro-elektro-magnetycznej. Rzecz w tym, że te wojny zagarniają nas często bez naszej wiedzy. Jesteśmy podbijani, a nawet już podbici i nic o tym nie wiemy. Inaczej myślimy, inaczej czujemy, inaczej reagujemy, choć wciąż wydaje się nam, że nic się z nami specjalnego nie dzieje. Taki stan naszego umysłu ma już swoją nazwę. To stan fałszywej świadomości. Jesteśmy absolutnie przekonani, że to, co myślimy, jest nasze, idące z głębi naszej natury, podczas gdy jest to już produkt któregoś z niewidzialnych frontów wojennych.