Właśnie wysłuchałem telewizyjnej wypowiedzi nieznanego mi polityka Platformy Obywatelskiej, który zakomunikował, że jego partia jest w pełni gotowa przejąć w Polsce władzę i uwolnić Polaków od nieszczęścia, jakim są dla nich rządy prawicy. Słuchałem tych przedziwnych słów i zacząłem się zastanawiać, kogo ów ciekawy człowiek miał konkretnie na myśli, wspominając o owej „gotowości”. Czyżby raz jeszcze Donalda Tuska czy może Ewę Kopacz? Czy jako ministra zdrowia Bartosza „Przyjdź po 200 baniek” Arłukowicza? Czy znów Sławomira „Zegarka” Nowaka jako ministra transportu? Czy to możliwe, że finansami ma ponownie zarządzać Jacek „Piniendzy nie ma” Rostowski? Wygląda na to, że tak, bo nawet mnie trudno jest sobie wyobrazić, że dojdzie do wymiany pokoleń i za Polskę zabiorą się Piotr Borys czy Marcin Kierwiński, że nie wspomnę o Michale Szczerbie. No a skoro tak, to, jak rozumiem, ministrem spraw zagranicznych, w ramach procesu radykalnej odnowy, zostanie też Radosław Sikorski i to on będzie wyznaczał kierunki polskiej polityki międzynarodowej.