Cała awantura związana z sejmowym głosowaniem w sprawie Funduszu Odbudowy okazała się niezwykle cenna, ponieważ dostarczyła nam wiedzy nie tylko o politycznej ułomności Borysa Budki i jego drużyny. Do tej pory większość komentatorów Strajk Kobiet wiązało głównie ze środowiskiem Lewicy, mocno wspierającej organizacyjnie zadymy, których twarzą była lesbijka Lempart. Tymczasem liderki Strajku Kobiet przed i po sejmowym głosowaniu stanęły murem po stronie Platformy i Budki, brutalnie atakując Lewicę. Niektóre zagubione w tym wszystkim zasłużone w dziele rewolucji aktywistki doznały po tym ataku szoku, a jedna z nich pisała: Lewica wspierała OSK. W wielu miastach jedynymi organizatorkami były osoby z partii czy młodzieżówki. Dla wielu z nas skończyło się to mandatami, a nawet rozprawami w sądzie. To oświadczenie jest jak splunięcie nam w twarz. Chodzi o oświadczenie liderek OSK, w którym czytamy:
Hej, posłowie i posłanki PrawoLewu, nowej koalicji zapewniającej PiS-owi większość parlamentarną w Sejmie: czego nie zrozumieliście z jesiennego postulatu mówiącego o tym, że PiS ma wypierdalać? Najwyraźniej coś nie brzękło, więc Wam wyjaśniamy. Bandycka, złodziejska władza wypierdala np. w ten sposób, że traci większość w Sejmie. Można ją utracić – uwaga, skupcie się – albo na stałe, albo przegrywając ważne głosowanie.
Nie dziwi mnie wściekłość uczestniczek dzikich awantur organizowanych przez lesbijkę Lempart, ponieważ dopiero teraz dotarło do nich, że zostały użyte jako zwykłe pożytecznie idiotki i mięso armatnie. Dzisiaj wiemy już, że cały ten Strajk Kobiet to polityczna przybudówka i bojówka PO, która co najmniej na równi z tą neobolszewicką hołotą ponosi odpowiedzialność za dewastowanie kościołów, bluźniercze akty, pobicia, nawoływania do palenia świątyń. Teraz, kiedy wszystko stało się jasne, Borys Budka może porzucić konspirację i już otwarcie występować ze swoją podwładną, lesbijką Lempart u boku. Trzeba powiedzieć, że takiej politycznej pary galantów w polskiej polityce jeszcze nie było.