W najnowszym wydaniu:

WG-47-2024 - Okładka

Pod-Grzybki

  • Skandal z „antylockdownowym” odcinkiem „Warto Rozmawiać” został wzbogacony o nowy wątek. Oto z plebiscytu Polska Press „Osobowość Roku 2020” został wycofany dr Zbigniew Martyka, nominowany uprzednio przez Kapitułę „Gazety Krakowskiej” i „Dziennika Polskiego” w kategorii „Nauka”. Przypomnijmy, że dr Martyka w programie Pospieszalskiego ośmielił się skrytykować lockdownową politykę rządu, co baaardzo nie spodobało się posłanko-dziennikarce Joannie Lichockiej, będącej zarazem członkiem Rady Mediów Narodowych. Dowcip w tym, że między nominacją a odwołaniem dra Martyki zmienił się redaktor naczelny „Gazety Krakowskiej” i „Dziennika Polskiego” – nowym szefem został Wojciech Mucha, przedtem dziennikarz mediów „Zony Wolnego Słowa”, który dał się poznać jako wierny admirator linii partii i rządu (chociażby w sprawie niesławnej „piątki dla zwierząt” – o hodowcach zwierząt futerkowych pisał per „zerwiskóry”), a chwilę wcześniej członkiem zarządu Polska Press ds. redakcyjnych została Dorota Kania (z tej samej dziennikarskiej „stajni”, podobnie zresztą jak Lichocka). Czyli mamy taką układankę: Joanna Lichocka w Radzie Mediów Narodowych, Dorota Kania w Polska Press i Wojciech Mucha w dwóch regionalnych gazetach. Jak widać „Zona Wolnego Słowa” rozmnaża się przez pączkowanie – wraz ze swymi standardami.
  • Jeżeli ktoś czytając powyższe odniósł mylne wrażenie, że red. Wojciech Mucha miał cokolwiek wspólnego z wycofaniem dra Martyki, od razu prostuję: nic z tych rzeczy. Wiemy to od samego pana redaktora, który stanowczo zaprzeczył tego rodzaju podłym insynuacjom. Ponadto, jak dowiadujemy się z oświadczenia popisanego przez panią Beatę Bratek (dyrektor marketingu „Gazety Krakowskiej” i „Dziennika Polskiego”), wykluczenie dra Martyki nastąpiło „z ważnych przyczyn społecznych”. I ja te przyczyny doskonale rozumiem. Jak donoszą twitterowicze, dr Martyka zdążył uzyskać ok. 2 tys. głosów, co czyniło go jednym z faworytów do zwycięstwa. W oczywisty sposób godziło to w tak istotny „interes społeczny”, jak jednomyślność rządowo-medialnej linii propagandowej. Zapamiętajmy sobie więc raz na zawsze: pisowska „cancel culture” to być dobra „cancel culture”, bo zamyka usta niedowiarkom i z pewnością nie jest to ostatnie słowo!
  • Po drugiej stronie medialnej nawalanki również jest interesująco. Adam Michnik wybrał się do Szwecji, by żebrać tam o kasę dla robiącej bokami „Gazety Wyborczej”. Widać, że nawet Soros machnął ręką i przestał tej zdychającej chabecie sypać owies. A mnie przypomina się wywiad Michnika z 2017 r. udzielony Sławomirowi Sierakowskiemu z „Kretyniki Politycznej”, w którym naczelny „GW” odgrażał się, że będzie wydawał gazetę „w podziemiu” i „w samizdacie”, czym niewątpliwie utrwalił swą markę największego kabotyna III RP. Zatem, panie Adamie, trzymamy za słowo!
  • Żeby było zabawniej, w tym samym czasie „Wyborcza” z okazji swych 32. urodzin napisała sobie laurkę, w której redakcyjna wierchuszka w osobach Adama Michnika, Jarosława Kurskiego, Aleksandry Sobczak, Mikołaja Chrzana, Bartosza T. Wielińskiego, Piotra Stasińskiego oraz Romana Imielskiego (wyliczam dla potomności, nim wszyscy o nich zapomną) zadeklarowała, że opisze „upadek narodowo-populistycznego państwa PiS”. Czyżby Michnik jednak przywiózł ze Szwecji kasę?
  • A guzik tam; to klasyczne, bezsilne wygrażanie w stylu „ja wam wszystkim jeszcze pokażę!”. Kondycja „Wyborczej” jest fatalna – sypią się zwolnienia, redukcje działów i dodatków lokalnych, dziennikarze tyrają na śmieciówkach od rana do nocy, co nakręca spiralę: spadek poziomu – spadek sprzedaży – dalszy spadek poziomu… i tak da capo al fine. I pomyśleć, że jeszcze niedawno ta banda zadufanych w swą potęgę pyszałków pouczała innych, że nie potrafią sobie radzić na wolnym rynku. No to teraz, cytując słynnego inwestora Warrena Buffeta, nastąpił odpływ i okazało się, kto pływał bez majtek. Ten odpływ to rzecz jasna wstrzymanie kroplówki z ogłoszeniami i reklamami spółek Skarbu Państwa. Ot, i cały „wolny rynek”. Zatem nie, nie opiszecie „upadku narodowo-populistycznego państwa PiS”. Za to my chętnie opiszemy wasz żałosny koniec.
  • Twitter jednak odbiera rozum (dlatego też bardzo oszczędnie się tam udzielam). Leszek Balcerowicz pozazdrościł internetowej sławy takim trollom jak Tusk czy Giertych i opublikował wpis: „Nie tankujemy u Obajtka, nie kupujemy prasy Obajtka, nie jemy jego hot-dogów”. „Panu profesoru” służę informacją: większość działających w Polsce sieci paliwowych i tak zaopatruje się w rafineriach Orlenu lub Lotosu. Zatem tankując gdziekolwiek tak czy inaczej wspieramy „Obajtka” i „reżim PiS”. Czy „wybitny ekonomista” Balcerowicz uważa, że np. brytyjskie BP sprowadza paliwa z drugiego końca Europy – i to się opłaca? Jeżeli tak, to wiemy już, dlaczego polska gospodarka pod jego rządami wyglądała, jak wyglądała. Odświeżam więc hasło: Balcerowicz musi odejść! Na początek z Twittera, bo Internet ewidentnie mu nie służy.
  • Niejaki Igor Isajew, robiący za „aktywistę” przyjezdny chachoł, sprofanował polskie godło, domalowując Orłu Białemu tęczową koronę i umieszczając go na tle niebiesko-żółtych, ukraińskich barw narodowych. Pytanie do naszych władz: czy ten „aktywista” nie mógłby „aktywizować się” u siebie? I tam publikować np. grafiki z tęczowym Tryzubem? Jestem ogromnie ciekaw reakcji tamtejszych pogrobowców banderowskich rezunów na taką lekcję multikulturalizmu i tolerancji.
  • Państwo Bill i Melinda Gatesowie się rozwodzą. Nie mogli dojść do porozumienia w sprawie nanoczipów. Bill twierdził, że powinny być aktualizowane automatycznie, natomiast Melinda była bardziej liberalna i uważała, że nosiciele sami powinni wybierać dogodną porę. Nadal jednak będą współpracować w fundacji nad przyszłościowymi projektami. Obecnie badają możliwości zdalnego sterowania ludźmi za pomocą myszki i pada. W perspektywie jest też specjalna aplikacja na smartfony, ale wszystko to dopiero po upowszechnieniu technologii 5G.

W razie problemów prosimy pisać na adres mailowy:
kontakt@pl1.tv