Mirosław Kokoszkiewicz – publicysta „Warszawskiej Gazety”
Ja bym to raczej nazwał koalicją transakcyjną. PiS wygrał glosowanie w sprawie Krajowego Funduszu Odbudowy mimo twardego „nie” Solidarnej Polski. Z kolei Lewica, widząc degrengoladę w PO, musiała się jakoś odkleić od sojusznika z totalnej opozycji, który pod kabaretowym przywództwem Borysa Budki każdego partnera ciągnie w dół. Ja wiem, że dla wielu sympatyków prawicy ten sojusz wygląda niesmacznie, ale jak to się mówi, lepiej nie wiedzieć, z czego robi się politykę i parówki.
Karol Plewa – publicysta, Media Narodowe
Początek nowej koalicji to chyba za dużo powiedziane. Ocieplenie stosunków, raczej chwilowe, ale niewykluczone, że potrwa dłużej, bo przecież w polityce niemożliwe nieistnieje. Zastanawiam się, co na to twardy elektorat PiS. Taki sojusz dla części wyborców tej partii może być szokujący lub wręcz niezrozumiały. Jestem ciekaw, kiedy Lewica pokazuje swoją prawdziwą twarz. Wtedy, gdy wspiera Martę Lempart, czy wtedy, gdy współpracuje z Jarosławem Kaczyńskim?
Piotr Strzembosz – politolog, stowarzyszenie Wiara i Czyn
Nie sądzę. Formalny sojusz tych dwóch formacji byłby dla każdej z nich zabójczy; nie do wytłumaczenia dla ich elektoratów, a w konsekwencji zmniejszający poparcie. Wspólne głosowanie PiS i Lewicy wynikało z doraźnego interesu – PiS przepchnął ustawę mimo wyłamania się posłów Solidarnej Polski, a Lewica zagłosowała za rozwiązaniem, które było dla niej ważne (a teraz tłumaczą, że uzyskane środki będą w ich dyspozycji, bo… po wyborach będą tworzyć rząd).
Janusz Waliś – rzecznik Fundacji Łączka, historyk
Nie uważam, że powstał sojusz PiS z lewicą, widzę natomiast taktyczne porozumienie, dające obopólne korzyści, choć moim zdaniem zdecydowanie większe partii rządzącej. Droga do koalicji byłaby możliwa chyba tylko w wypadku, gdyby lewica na 4 lata zarzuciła wszelkie tematy światopoglądowe w zamian za etatyzację (bo o zsocjalizowaniu mowy być nie może) polityki ekonomicznej państwa. A i w takiej sytuacji są partie potencjalnie wygodniejsze jako koalicjanci, gdyby zaszła taka potrzeba w przyszłym sejmie. W obecnej kadencji parlamentu nie przypuszczam, by doszło zmiany obecnej koalicji rządowej.
Karol Gac – dziennikarz, publicysta, DoRzeczy.pl
Nie wydaje mi się. To doraźny sojusz, na którym zyskują obie strony. Jednak nie należy się spodziewać trwałej koalicji. Taką narrację suflują przeciwnicy Funduszu Odbudowy. PiS po prostu potrzebowało większości do tej ustawy, a na Solidarną Polskę nie mogło liczyć. Naturalne okazały się rozmowy poza Zjednoczoną Prawicą. Nie oznacza to od razu automatycznego sojuszu. Ot, zwykła gra polityczna.