Dziewięć wieków, dwa zwycięstwa, jeden wróg
W historii Polski pod datą 14 sierpnia widnieją dwa wydarzenia, związane ze zwycięstwem polskiego oręża. Dzieli je dziewięć wieków. Łączy ten sam wróg. Pierwsze miało miejsce w 1018 r., który został ogłoszony rokiem chwały Bolesława Chrobrego. Stało się tak – po pierwsze – za sprawą układu pokojowego, podpisanego przez polskiego króla z cesarzem Henrykiem II, na wyjątkowo korzystnych dla Polski warunkach. Po drugie – zdobycie Kijowa, które miało miejsce 14 sierpnia 1018 r. Uwolnił wtedy król swojego zięcia Świętopełka i odzyskał Grody Czerwieńskie. To wtedy według legendy miał król wyszczerbić swój miecz. Stało się to, kiedy w geście zwycięstwa uderzył nim w bramę miasta. Tego samego sierpniowego dnia, ale 902 lata później, nieopodal Warszawy pod Ossowem Wojsko Polskie odniosło zwycięstwo nad Armią Czerwoną w trwającej drugi dzień bitwie. Starcie to było częścią Bitwy Warszawskiej. Wzięła w niej udział m.in. kompania, która stanowili harcerze i młodzież warszawskich szkół średnich, którym towarzyszył w boju ochotnik, kapelan pułku ks. Ignacy Skorupka. Poległ na polu bitwy, kiedy udzielał pomocy rannemu. Bitwa pod Ossowem była pierwszą porażką Armii Czerwonej w bitwie o Warszawę.
Święty męczennik z Auschwitz
Na stronie internetowej franciszkanie.pl znajduje się zapis rozmowy, jaką o. Witold Pobiedziński przeprowadził z Michałem Micherdzińskim, świadkiem apelu w obozie KL Auschwitz 29 lipca 1941 r., podczas którego o. Maksymilian Kolbe zgłosił się na śmierć w zamian za Franciszka Gajowniczka. Apel prowadził kierownik obozu Karl Fritzsch. Micherdziński stał w tym samym (7) szeregu co o. Kolbe, dzieliły ich maksymalnie 3 osoby: O. Maksymilian szedł w więziennym pasiaku, z miską u boku, w drewniakach. Nie szedł jak żebrak, ani też jak bohater. Szedł jak człowiek świadomy wielkiej misji. Stanął spokojnie przed oficerami. Cała świta, która dokonywała selekcji, wszyscy stali i patrzyli po sobie, nie wiedzieli, co robić. Wreszcie opamiętał się kierownik obozu i wściekły, zapytał swojego zastępcę:
– „Czego chce ta polska świnia?”
Zaczęli szukać tłumacza, ale okazało się, że tłumacz jest zbędny. O. Maksymilian w postawie na baczność odpowiedział spokojnie po niemiecku:
– „Chcę umrzeć za niego – i wskazał lewą ręką na stojącego obok Gajowniczka.
Padło kolejne pytanie:
– „Kim jesteś?”
– „Jestem polskim księdzem katolickim”.
Skazani zaprowadzeni zostali do jednej z piwnic bloku śmierci (nr 11). Świadkiem ich umierania był więzień Bruno Borgowiec (nr obozowy 1192). Przeżył obóz i zeznał przed notariuszem w Chorzowie w 1946 r. Powiedział m.in: „Początkowo więźniowie krzyczeli z rozpaczy, bluźniąc przeciw Bogu. Później pod wpływem ojca Kolbego zaczęli się modlić i śpiewać pieśni do Matki Najświętszej. Zakonnik ich spowiadał, przygotowywał na śmierć. Stojąc lub klęcząc, wpatrywał się pogodnym wzrokiem w dokonujących inspekcję esesmanów”. Ojciec Maksymilian Maria Kolbe zmarł, dobity zastrzykiem fenolu, 14 sierpnia 1941 r., w wigilię święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, zwanego świętem Matki Boskiej Zielnej.
39 lat temu w Lubinie
28-letni Michał Adamowicz – elektryk z Zakładów Górniczych w Lubinie, 26-letni Mieczysław Poźniak – robotnik w „Elektromontażu” w Lubinie i 32-letni Andrzej Trajkowski – mechanik z Wrocławskiego Przedsiębiorstwa Instalacji Przemysłowych – trzej młodzi mężczyźni, których połączyły wspólne ideały, za wierność którym zapłacili życiem. Zamordowani zostali przez funkcjonariuszy MO i ZOMO 31 sierpnia 1982 r. w Lubinie. Ich winą był udział w manifestacji, zorganizowanej w związku z drugą rocznicą podpisania Porozumień Gdańskich. Strzały padły w centrum miasta, w okolicy kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa. Miały przestraszyć i zapobiec kolejnym protestom. Uczestnikiem tamtych zdarzeń był Krzysztof Raczkowiak, fotograf. Tak zapamiętał dramatyczne chwile: „Trudno dzisiaj precyzyjnie, chronologicznie ułożyć fragmenty wydarzeń. Pomagają mi w tym te zdjęcia. Najważniejsze zdjęcie mojego dotychczasowego życia – grupy mężczyzn niosących śmiertelnie rannego Michała Adamowicza – zrobiłem, biegnąc razem z nimi. Chwilę wcześniej sfotografowałem ludzi nachylających się nad leżącym człowiekiem, widać między nimi zakrwawioną głowę. Byłem wtedy w jakimś amoku, moja pamięć tego prawie nie zarejestrowała. Dopiero następnego dnia, gdy wywołałem filmy i zrobiłem powiększenia, zobaczyłem scenę, przy której naprawdę zabiło mi serce. Zrozumiałem, czego byłem świadkiem – na moich oczach zamordowano człowieka”. W trwających kilkanaście lat procesach (1992-2004) skazano przełożonych MO i ZOMO. Zleceniodawcy zbrodni nigdy nie zostali nazwani i ukarani.
Cytat za: lubin82.pl
Młodzież świata na Jasnej Górze
Od 10 do 15 sierpnia 1991 r. spotkali się na Jasnej Górze młodzi chrześcijanie z całego świata. Hasłem przewodnim częstochowskiego spotkania były słowa z Listu św. Pawła do Rzymian: „Otrzymaliście Ducha przybrania za synów”
(Rz 8,15). Pierwszego dnia, Jan Paweł II przywitał przybyłych w kilkunastu językach i podziękował za udział w VI Dniach Młodzieży. 15 czerwca Ojciec Święty odprawił Mszę Świętą, a przed modlitwą Anioł Pański zawierzył młodzież Matce Bożej. Hymnem Światowych Dni Młodzieży w Częstochowie była pieśń „Abba Ojcze”, której słowa napisał śp. o. Jan Góra (OP), a muzykę Jacek Sykulski. Jasnogórskie uroczystości zgromadziły 1,6 mln uczestników. Było to pierwsze modlitewne spotkanie młodego Wschodu Europy z jej Zachodem.
RZEŹ OCHOTY
W nocy z 1 na 2 sierpnia 1944 r. odbyła się narada, podczas której Hitler wydał Himmlerowi i gen. Guderianowi, szefowi sztabu Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych, ustny rozkaz zrównania Warszawy z ziemią i wymordowania wszystkich jej mieszkańców. Znany jest też zapisany ołówkiem rozkaz, którym Himmler upoważnił SS Oberführera Oskara Dirlewangera, dowódcę jednostki skierowanej do walki z powstaniem, do „zabijania kogo chce, według swego upodobania”.
W myśl tych wytycznych od pierwszych godzin powstania rozstrzeliwani byli wzięci do niewoli powstańcy. Dobijano rannych, masowo mordowano ludność cywilną. W pierwszych trzech tygodniach sierpnia doszło do szczególnie dramatycznych wydarzeń, nazywanych dziś rzezią Ochoty. Masowe egzekucje, gwałty, grabieże i podpalenia rozpoczęły się 4 sierpnia ok. godz. 10, kiedy na teren dzielnicy wkroczył pułk brygady SS RONA (Rosyjska Wyzwoleńcza Armia), działającej w ramach sił niemieckich. Dowodził nim płk. Bronisław Kamiński – urodzony w Witebsku syn Polaka i Niemki, uznający się za Rosjanina wróg Stalina, kolaborujący z Niemcami od 1941 r. Żołnierze Kamińskiego byli to wcieleni do RONA z końcem 1943 r. białoruscy policjanci, sowieccy jeńcy wojenni i wypuszczeni z więzień białoruscy przestępcy. Oddział ten wykazywał się szczególnym okrucieństwem. Największych zbrodni dopuścił się w szpitalach Ochoty i w Instytucie Radowym. Mordowano tam i gwałcono zarówno chorych, jak personel medyczny. Masowe rozstrzeliwania i gwałty odbywały się też w obozie przejściowym na tzw. Zieleniaku. Ciała niektórych tam zamordowanych palono w sali gimnastycznej Liceum im. Hugona Kołłątaja. Żołdacy przeczesywali dom po domu, mieszkanie po mieszkaniu. Wyrzucali z nich rodziny, rozstrzeliwując mężczyzn, gwałcąc kobiety. Dobytek rabowano, podpalano domy. Do piwnic, gdzie usiłowali się ukryć cywile, wrzucano granaty. Kulminacja zbrodni nastąpiła z chwilą upadku ostatniej powstańczej placówki Ochoty – Reduty Wawelskiej, po 11 sierpnia. Pacyfikacja tej części Warszawy pochłonęła ok. 10 tys. ofiar śmiertelnych. Kamińskiego nazwano katem Ochoty. Zrabowany majątek ładowano do pociągów towarowych lub samochodów ciężarowych i odprawiano do Rzeszy. Akcje pacyfikacji kończyły oddziały niszczycielskie, które podpalały ulicę po ulicy.
21 września Heinrich Himmler, przemawiając do dowódców okręgów wojskowych i komendantów szkół, poinformował ich o deklaracji, jaką złożył Hitlerowi na wieść o powstaniu. Uznając, że pora jego wybuchu nie jest dla Niemców odpowiednia, zapewniał: „Z punktu widzenia historycznego jest błogosławieństwem, że Polacy to robią. Po pięciu, sześciu tygodniach wybrniemy z tego. A po tym Warszawa, stolica, głowa, inteligencja tego byłego 16-17 milionowego narodu Polaków będzie zniszczona, tego narodu, który od 700 lat blokuje nam Wschód i od czasu pierwszej bitwy pod Tannenbergiem leży nam na drodze. A wówczas historycznie polski problem nie będzie już wielkim problemem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, ba, nawet już dla nas”.
Cytaty za: dzieje.pl
Anegdoty
Na pewnym oficjalnym przyjęciu premier Winston Churchill został oblany szampanem. Kiedy kelner nalewał trunek do kieliszka jednej z dam, kilka kropli spadło na łysinę siedzącego obok premiera. W salonie zapadła cisza, a nieszczęsny kelner zastygł jak słup soli. Napięcie rozładował sam Churchill, pytając winowajcę:
– Doprawdy, mój drogi, uważa pan, że to mi pomoże?
Francuski minister Raymond Poincaré zapytał przebywającego w Paryżu Ignacego Paderewskiego:
– We Francji jest takie porzekadło: pijany jak Polak. Czy to prawda, mistrzu?
– Niech pan nie wierzy porzekadłom – odparł Paderewski. – Zwykle zawierają kłamstwa. U nas na przykład mówi się: uprzejmy jak Francuz.
Albert Einstein był człowiekiem niezwykle roztargnionym. Pewnego dnia zgubił okulary. Szukał ich niemal cały dzień. Odnalazła je mała dziewczynka.
Uradowany uczony podziękował dziecku, pytając:
– Jak się nazywasz?
– Klara Einstein, tatusiu.
„Najlepsze anegdoty o sławnych ludziach”, praca zbiorowa, Videograf SA, 2014
Fragment homilii Jana Pawła II wygłoszonej podczas Światowych Dni Młodzieży w Częstochowie w 1991 roku.
Podczas drugiego etapu IV pielgrzymki Jana Pawła II do Polski papież przewodniczył obchodom VI Światowego Dnia Młodzieży. 15 czerqca w homilii wygłoszonej na Jasnej Górze na ich zakończenie, mówił m.in.:
„Ten szósty z kolei Światowy Dzień Młodzieży ma swoje szczególne znamię, które odróżnia go od poprzednich: po raz pierwszy uczestniczą w nim licznie młodzi ludzie z Europy Wschodniej. Jakże nie widzieć w tym wydarzeniu wielkiego daru Ducha Świętego – razem z wami składam Mu za to dzięki. Po długim okresie, w którym granice pozostawały właściwie zamknięte, Kościół w Europie może w końcu oddychać swobodnie obydwoma swoimi płucami. Wasza obecność, drodzy młodzi przyjaciele z Europy Wschodniej, jest dziś niezmiernie ważna. Kościół powszechny potrzebuje waszego świadectwa chrześcijańskiego jako cennego skarbu: świadectwa, za które trzeba było często płacić wielką cenę cierpienia w wyobcowaniu, prześladowaniach, w więzieniu, wielką cenę. Dziś nadeszła wreszcie wasza godzina. W okrutnych latach próby Kościół i następca św. Piotra nie zapominał nigdy o was. Tu, w jasnogórskim sanktuarium, możecie teraz dać światu publiczne świadectwo waszej przynależności do Chrystusa i waszej jedności z Kościołem. Składacie je wobec waszych rówieśników, którzy pochodzą ze wszystkich części globu, a w szczególności z krajów Europy Zachodniej. Na ciebie, droga młodzieży europejskiego Wschodu i Zachodu, stawia stary kontynent w budowaniu owego »wspólnego domu«, od którego oczekujemy przyszłości zbudowanej na solidarności i pokoju. Na was liczy Kościół, który w czasie najbliższego Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów pragnie skupić się nad następstwami niedawnych przemian i podjąć odpowiednie inicjatywy dla ożywienia duszpasterskiej działalności na tym kontynencie. Dla dobra przyszłych pokoleń konieczne jest, by nowa Europa oparła się na fundamencie tych wartości duchowych, które stanowią sam wewnętrzny rdzeń jej tradycji kulturalnej. Serce moje napełnia się radością, gdy widzę was razem, gdy widzę was razem, drodzy młodzi przyjaciele ze Wschodu i Zachodu, z Północy i Południa, gdy widzę was zjednoczonych wiarą w Chrystusa, który jest »wczoraj i dziś, ten sam także na wieki« (Hbr 13,8). Wy jesteście młodością Kościoła, który stoi wobec wezwania nowego milenium. Jesteście Kościołem jutra, Kościołem nadziei. Drodzy przyjaciele, wiecie z doświadczenia, że upadek ideologii w krajach Europy Środkowej i Wschodniej pozostawił w wielu waszych kolegach i koleżankach uczucie głębokiej pustki, wrażenie, że zostali oszukani, a także zniechęcenie i lęk przed przyszłością. Również w krajach Europy Zachodniej wielu młodych ludzi zatraciło motywy, dla których warto żyć. Objawem tego głębokiego zagubienia jest zjawisko uciekania się do narkotyków. Brak zainteresowania polityką zdradza u wielu poczucie bezsilności w walce o dobro. Do tych braci i sióstr jesteście posłani wy, jako zwiastunowie Dobrej Nowiny o zbawieniu”.
Poeci Powstania: Krystyna Krahelska
Krystyna Krahelska, ps. „Danuta” – urodzona na ziemi nowogródzkiej w 1914 r. poetka, zapamiętana została również za sprawą rzeźbiarki Ludwiki Nitschowej, dla której pozowała do pomnika Syrenki Warszawskiej. Krahelska jest m.in. autorką słów znanej do dziś powstańczej piosenki: „Hej chłopcy, bagnet na broń”. Napisała ją dla batalionu AK „Baszta”. Sama walczyła w Powstaniu Warszawskim jako sanitariuszka w plutonie, wchodzącym w skład dywizjonu „Jeleń”. Zmarła 2 sierpnia nad ranem, skutkiem postrzału z dnia poprzedniego, otrzymanego podczas opatrywania rannych w czasie ataku na budynek „Nowego Kuriera Warszawskiego”. Miała 30 lat. Wiersz „Modlitwa” powstał między 1942 a 1943 rokiem.
Modlitwa
Chryste Panie, z przydrożnych połamanych krzyży,
Krzyżowa nasza droga, droga — do zwycięstwa!
Daj nam siłę wytrwania, daj nam wolę męstwa i
Polskę oczom naszym strudzonym przybliżaj.
Skrzywdzony Zbawicielu spalonych kościołów,
Każdą kroplę krwi naszej przemień nam — na ołów.
Przetrwamy gdzieś w podziemiach, jeśli tego trzeba,
By, jak ukryta woda wytrysnąć z ukrycia.
Daj nam, Chryste przydrożny, silną wolę życia!
I daj nam śmierć żołnierską, jeśli umrzeć trzeba.
Poprzez ciemność i burzę daj nam iść najprościej
Drogą do Nowej Polski — drogą do Wolności.
Gdy przyjdzie czas odlotu do krainy innej
Chcę odlecieć w porywie szczęścia i natchnienia,
Śmierć, jak ptak, co uciekając z ziemi niegościnnej
Ziemię — na niebo zamienia.
„Suplikacje czasu wojny 1939-1945”, wybór: Józef Szczypka. IW PAX 1983 r.