Szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy kiedykolwiek zdarzyło mi się wymienić w tym miejscu nazwisko Radka Sikorskiego, ale zakładam, że bez tego chyba się jednak obyć nie mogło. Niemniej, jak mówię, nie pamiętam. Dziś jednak to jemu chciałbym poświęcić kilka słów. Otóż nie wiem, czy Państwo to zauważyli, ale w Internecie pewną karierę w tych dniach robi filmik, na którym widzimy wspomnianego Sikorskiego, jak w jakiejś oficjalnej sytuacji zachowuje się jak… no nie wiem. Znają Państwo ów obraz człowieka, który idzie ulicą i całym swoim zachowaniem pokazuje, że jest pod wpływem tak zwanych dopalaczy i każdy ruch, każdy gest, jaki wykonuje, sugeruje, że chce wyrzucić z siebie coś, co w nim siedzi i go dręczy wręcz nie do wytrzymania. Ze względów oczywistych nie jestem tu w stanie zaprezentować tego obrazu, ale tak to właśnie wygląda: siedzi ów Sikorski za jakimś stołem obok innych jemu podobnych, ktoś tam coś mówi, a on się zachowuje, jakby chciał wyrzucić z siebie złego ducha. Mam nadzieję, że mogą to sobie Państwo wyobrazić.
Gdy chodzi o mnie, to oglądam tę scenę i się nie dziwię. Moim zdaniem ten nieszczęśnik już dawno sprzedał duszę Diabłu i jedyne, co dla nas w tym wszystkim może być zagadką, to jak do tego doszło i w którym momencie to się zaczęło. Myślę o tym od dawna i za każdym razem wracam do tego momentu, gdy ukończywszy w swojej Bydgoszczy trzecią klasę liceum, nasz Radek – jeden z przywódców szkolnych strajków roku 1981 – otrzymał najpierw paszport, a następnie brytyjską wizę, by udać się na Wyspy w celu podszkolenia się w języku angielskim. Tam, w momencie gdy wypadało wrócić do Polski, by kontynuować edukację i szykować się do matury, ów młodzieniec został w Anglii, poprosił o polityczny azyl i niemal od razu został przyjęty na studia w Oxfordzie, które oczywiście skończył z sukcesem.
Ale już w następnej kolejności myślę o owym nowojorskim Żydzie, Applebaumie, który uznał za dobry geszeft, by oddać swoją córkę nie dość że jakiemuś Polakowi, to jeszcze zdeklarowanemu patriocie i katolikowi. Myślę o nim i daję słowo, że odpowiedzi na gnębiące mnie pytania nie znajduję.
Po raz nie wiem który, oglądam ów filmik, na którym Radosław Sikorski w sposób oczywisty nie jest ani pijany, ani chory, ale do tego stopnia opętany, że przyczyną owego opętania może być już tylko omyłkowo wydany towar, względnie sam On, a więc Ten, Który Nie Przepuszcza Żadnej Okazji. Wracam myślą do jeszcze wcześniejszego wspomnienia, a więc owego zdjęcia, na którym Radek Sikorski stoi gdzieś w białym garniturze, a na spodniach, w okolicach kroku, widać paskudną, ciemną plamę. Wspominam to zdjęcie i myślę sobie, że to jest naprawdę człowiek-zagadka.