Skandal w Austrii! Takich szkół chce dla polskich dzieci lewactwo
Lewactwo i całe LGBT dostaje szału, kiedy organizacje Pro Life punktują osławione „standardy WHO”, które Rafał Trzaskowski bezprawnie usiłował wprowadzić w Warszawie razem z „gejowską kartą”, czyli tzw. Kartą Praw Podstawowych LGBT. Ile hejtu wylało się na TVP, kiedy dzięki filmowaniu spotkania ukrytą kamerą dziennikarki stacji pokazały, jak od seksualnych edukatorek usłyszały, że najpierw należy na lekcjach zakwestionować wartości wyniesione z domu, a potem, początkowo „trochę podstępem”, wpajać dzieciom przekonanie, że pornografia to nic złego, a może być inspirująca. Z rozmów z seksedukatorkami, nagranymi przez TVP, wynika też, że w ramach zajęć edukacyjnych nienarodzone dzieci należy dehumanizować, mówiąc, że to tylko zlepek komórek, który „bardziej wygląda jak jaszczurka niż jak człowiek”. Chciały także w ramach edukacji seksualnej, którą chciałaby wprowadzić jedna z zajmujących się tym fundacji, przekonywać dzieci w młodszych klasach podstawówki, że masturbacja jest czymś zdrowym, a dzięki niej dzieci i młodzież „doznają przyjemności, rozluźnienia”. Tak w największym skrócie wyglądają „standardy WHO”, które chce wprowadzić Rafał Trzaskowski ku uciesze środowisk LGBT. O tym, że to nie są tylko słowa i jak to wygląda w praktyce, przekonuje przykład Austrii, gdzie tego typu zajęcia zostały już wprowadzone.
Edukacja seksualna w praktyce
Dziennik „Kronen Zeitung” opisał, jak wyglądała taka edukacja w jednej z wiedeńskich szkół. W zajęciach „edukacji seksualnej” uczestniczyły dzieci w wieku 6-9 lat. Nauczycielka, używając lalki, postanowiła pokazać dzieciom, „jak przebiega seks”. Dodatkowo tłumaczyła małym uczniom, że „muszą używać prezerwatyw, jeśli nie chcą mieć dzieci”. Jednemu z chłopców kazała zdjąć ubranie z lalki. Odmówił, ale nauczycielka próbowała go zmusić. Chłopiec o wszystkim opowiedział rodzicom, a ci natychmiast wypisali go ze szkoły. To nie koniec historii, bo zaledwie kilka dni później tego ucznia odwiedził kolega z klasy (też uczestniczył w zajęciach). Chłopcy odwiedzali się i bawili razem, więc rodzice nie mieli nic przeciwko. Tym razem odwiedzający kolega zaproponował zabawę z dziesięcioletnią siostrą chłopca – próbował ściągnąć jej spodnie. Rodzice nie mają wątpliwości, że stało się to właśnie na skutek lekcji „edukacji seksualnej”. Wybuchł skandal. Wiedeńskie władze rozpoczęły dochodzenie w sprawie, jak to określiły, incydentu. Austriackie Ministerstwo Edukacji zapowiedziało natomiast powołanie komisji, która ustali, kto będzie mógł prowadzić zajęcia z edukacji seksualnej w szkołach. Oczywiście, sama nauczycielka nie ma sobie nic do zarzucenia i powtarza lewacki bełkot o tym, że chciała w ten sposób „uświadomić” dzieci w zakresie edukacji seksualnej.
STOP LGBT w szkołach
Dla Wiednia pod pewnymi względami jest już za późno – edukacja seksualna jest obowiązkowa i tamtejsze lewactwo nie pozwoli, by została wycofana. Warto jednak zwrócić uwagę, że Austria zaczyna dziś korzystać z przykładu Polski i wprowadzać odgórne, ministerialne ograniczenia dotyczące tego, kto będzie mógł uczyć dzieci. Tymczasem w Polsce środowiska LGBT oraz całe lewactwo nie przestaje wyć, bo minister Czarnek ograniczył możliwość wstępu takich „edukatorek”, jak opisane na wstępie, do szkół. Nawet kraje, które kiedyś ten błąd popełniły, zaczynają przytomnieć (może poza Danią, gdzie już w 2015 r. proponowano, by dzieci w ramach edukacji seksualnej oglądały w szkołach pornograficzne filmy).
W Polsce Rafał Trzaskowski i całe to LGBT chcą zakazać informowania o tym, jak będzie wygląda „edukacja” w szkołach i gdzie zostaną wpuszczeni. Dlatego trzeba powiedzieć to jasno: STOP LGBT w szkołach. Od naszych dzieci wara!