Po co nam Igrzyska?

W najnowszym wydaniu:

WG-47-2024 - Okładka

Po co nam Igrzyska?

Państwo być może pamiętają czasy, kiedy odbywał się Wyścig Pokoju? Kiedy z powodu jednego kolarskiego wydarzenia (nawiasem mówiąc z punktu widzenia światowego kolarstwa było to wydarzenie znikomej rangi) zamierały w Polsce ulice, kiedy ludzie zbierali się pod radiowęzłami lub później przed telewizorami? Kiedy emocjonowano się tym, kto kogo pobił pompką, a wyścig kolarski traktowano niczym wojnę Polska ‒ ZSRR? Cóż to były za czasy… A teraz toczą się właśnie Igrzyska. Czy kogoś one w ogóle obchodzą?

Igrzyska Olimpijskie w Tokio nie interesują mnie tak bardzo, że nawet nie chce mi się włączać telewizora. Owszem, obejrzałem mecz Igi Świątek (przegrany, niestety), ale tylko dlatego, że lubię tenis i że lubię polską zawodniczkę, a nie żebym miał szczególny sentyment do olimpijskich zmagań. Tenis na olimpiadzie traktuję po prostu jak jeden z turniejów i pewnie z przyjemnością obejrzę olimpijski finał, tak jakbym oglądał finał turnieju na kortach Wimbledonu czy Rolanda Garrosa. Może obejrzę jakiś mecz polskich siatkarzy i na pewno chętnie pooglądam zawody lekkoatletyczne, zwłaszcza konkurencje biegowe. Ale entuzjazmować się wyścigami rowerowymi, akrobacjami na deskorolce, dramatycznie nudnym żeglarstwem czy tym, jak mocują się faceci w obcisłych majtkach? No, do tego nikt nie byłby w stanie mnie zmusić! I podejrzewam, że podobnie to wygląda u większości kibiców. Zwrócimy uwagę na kilka dyscyplin, które lubimy, a reszta zawodów będzie nas interesować tyle co zeszłoroczny śnieg.

W razie problemów prosimy pisać na adres mailowy:
kontakt@pl1.tv