Nawet kraje przodujące w histerii pandemicznej zaczynają nieśmiało zauważać, że ambitne (szalone?) hasło „Zero kowida” prędzej czy później zaowocuje nagłym a niespodziewanym wybuchem nowych problemów zdrowotnych. Jeszcze groźniejszych. Ciekawe, czy któraś z firm farmaceutycznych zaczęła już pracę nad szczepionką zdolną zapobiec zbliżającej się nowej „pandemii”?
Polityka rządów niemal wszystkich krajów na świecie, realizowana w związku z psychozą kowidową, wylała dziecko z kąpielą. I to dosłownie. Bowiem okazuje się, że na nieprzytomnej walce z wiatrakami, głupkowatej próbie „łapania” wirusów w siatki o oczkach dziesięciokrotnie większych od największego parazyta, najbardziej ucierpią najmłodsi. Co zresztą było do przewidzenia, pisałem o tym ja. Śpiewał o tym, w innym kontekście, Jacek Kaczmarski, czterdzieści lat temu, w balladzie „Wiosna 1905”:
„To dzieci w słów wierzą sens / To dzieci marzą i śnią / To dzieciom sen spędza z rzęs / Dobro płacone ich krwią. Dorośli umieją żyć / Dorosłym sen – mara, śmiech /To dzieci będą się bić / Za słów dorosłych prawdę”.
Bić się wprawdzie nie będą, przynajmniej w tym wypadku, ale płacić haracz większy niż dorośli na pewno. I to nie z powodu prawdy, ale łgarstwa. Najpodlejszego gatunku. Albo „najgorszego sortu”, jakby zapewne chciał „klasyk”.