Byłem pewien, że gdzie jak gdzie, ale w GieWu wydrukują stenogram z występu w Gdańsku byłego prezydenta Europy, aktualnego przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej, wiceprzewodniczącego PO, pełniącego jednakże obowiązki przewodniczącego Donalda Tuska, byłem więc przekonany, bo przecież media mało uświadomione, mogą uronić bezcenne półsłówko, drogocenną myśl zawieruszyć między płochymi, rewolucyjną wskazówkę przekręcić, ale we wtorek wieczorem znalazłem tylko „Kaczyński, wyjdź pan z tej jaskini, stań ze mną twarzą w twarz” i kilka kadłubowych zdań.
Rano zaglądam do organu „totalnej opozycji”, na początek wydanie papierowe, na jedynce artykuł na całą stronę „Kaczyński ma plan B”, Tuska brak, na dwójce też go nie ma, na trzeciej stronie jest Turów, na czwartej i piątej Pegasus, na szóstej wojna w Nowej Lewicy, izba dyscyplinarna, maseczki i pieniądze, strona dziesiąta Francja, jedenasta Orban, nic, nic, i nic, Tuska zero, strona dwudziesta, ostatnia, jest artykuł o powrocie pływaków z Tokio do kraju (wg Tuska sprawka PiS), zatytułowany „Winne nie tylko ciamajdy ze związku”.
Doczytuję, że rekordowych wyników najbardziej oburzonej rekordzistki Polski na 100 m stylem grzbietowym nie ma wśród najlepszych 200 czasów na świecie, a szczęśliwcem, który wskutek porozumienia z FINA pozostał w Tokio, jest pływak, który ma 126. wynik na świecie na 50 m stylem klasycznym, z tym że ta konkurencja nie jest rozgrywana na igrzyskach.