Rola Cyrankiewicza w zamordowaniu Pileckiego wciąż należy do zagadek polskiej historii najnowszej. Obaj byli więźniami KL Auschwitz, choć ich obozowe losy i pozycja w konspiracji znacząco się różniły. Po II wojnie światowej ich drogi ponownie złączyły się w nowej, komunistycznej rzeczywistości. Dla rotmistrza skończyło się to tragicznie.
Choć ich wojenne losy na moment się skrzyżowały za drutami Auschwitz, po wojnie znaleźli się po przeciwnych stronach barykady. Józef Cyrankiewicz – działacz PPS, a później komunistyczny premier – wyrósł na jeden z filarów nowego systemu. Witold Pilecki – żołnierz podziemia i bohater konspiracji obozowej – został przez ten system uznany za wroga. Relacje między nimi do dziś pozostają przedmiotem sporów: czy utrzymywali kontakt po wojnie, dlaczego Cyrankiewicz interesował się Pileckim i jaką rolę odegrał w jego aresztowaniu oraz sądowym morderstwie?
Auschwitz – obaj w konspiracji?
Witold Pilecki w czasie II wojny światowej zapisał się jako jeden z najodważniejszych żołnierzy polskiego podziemia. We wrześniu 1939 r. brał udział w wojnie obronnej, będąc dowódcą szwadronu w 19. Dywizji Piechoty. Następnie w odtwarzanej 41 Dywizji Piechoty Rezerwy przebijał się w stronę tzw. przedmościa rumuńskiego. Po klęsce wrześniowej nie złożył broni i już jesienią współtworzył Tajną Armię Polską – jedną z pierwszych organizacji konspiracyjnych w okupowanej Warszawie. We wrześniu 1940 r. dobrowolnie dał się aresztować, by trafić do KL Auschwitz i tam – otrzymawszy nr 4859 – stworzyć konspiracyjną siatkę Związku Organizacji Wojskowej, przekazując na Zachód pierwsze raporty o masowej zagładzie. Józef Cyrankiewicz, działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, także walczył we wrześniu 1939 r. jako oficer rezerwy w 5 Pułku Artylerii Ciężkiej. Przeszedł szlak bojowy do Tomaszowa Lubelskiego. Tam po przegranej bitwie dostał się do niewoli. Uciekł z transportu do obozu jenieckiego i włączył się w działalność konspiracyjną, kierując PPS-WRN (Wolność Równość Niepodległość) w okręgu krakowskim. Aresztowany przez Gestapo w 1941 r. przez kilka miesięcy przetrzymywany był w więzieniu na Montelupich w Krakowie. Do KL Auschwitz trafił 4 września 1942 r. i otrzymał nr 62 933. Tam włączył się w działalność obozowej konspiracji, choć – wbrew propagandzie PRL – nie był ani jej twórcą, ani kluczowym przywódcą. W Auschwitz Cyrankiewicz współpracował z socjalistami, a także z grupą komunistów niemieckich i austriackich, których część więźniów podejrzewała o wsypy. To właśnie po ich działaniach aresztowania szczególnie mocno osłabiły struktury ZOW, już po ucieczce Witolda Pileckiego. W maju 1943 r. Cyrankiewicz miał wstąpić do Grupy Bojowej Oświęcim (GBO), w której odpowiadał m.in. za łączność. Latem 1944 r. został wtajemniczony przez Henryka Bartoszewicza w działalność ZOW, tuż przed jego przeniesieniem do Buchenwaldu. Następnie współtworzył Radę Wojskową Oświęcim – porozumienie kilku organizacji obozowych, w tym ZOW i GBO. Jego zadaniem było dostarczanie informacji oficerowi wywiadu AK – Stefanowi Jasieńskiemu ps. „Urban”. Niedługo potem nowy więzień Auschwitz, będący jednocześnie inspektorem katowickiego AK, Wacław Stacherski, błędnie uznał, że Cyrankiewicz pełni funkcję przywódcy ZOW. W oparciu o tę nieścisłą informację komendant Okręgu Śląskiego AK, płk Zygmunt Janke „Walter”, mianował go dowódcą struktur AK w Auschwitz. Rozkaz nie dotarł jednak do obozu, ale sama pomyłka wystarczyła, by po wojnie narodziła się legenda Cyrankiewicza jako rzekomego twórcy i lidera konspiracji obozowej. Obozowa biografia Cyrankiewicza nie jawi się jednak tak jednoznacznie, jak utrwalano to w PRL. Według Tadeusza Kochanowicza, jego współpracownika z PPS, Cyrankiewicz miał poświęcać znaczną część czasu w Auschwitz na handel walutą i kruszcami, które wymieniał z obozowymi funkcyjnymi. Dzięki temu zdobywał lepsze ubrania i żywność, a jego uprzywilejowana pozycja miała wynikać ze współpracy z obozowym Gestapo. Takie świadectwa, złożone w latach 70. i 80. przez byłych więźniów, zostały przytoczone m.in. przez prof. Wiesława Jana Wysockiego, podważając legendę późniejszego premiera PRL.
Konspirator i premier
Po opuszczeniu obozu drogi obu więźniów dramatycznie się rozeszły. Po brawurowej ucieczce z Auschwitz w kwietniu 1943 r. Witold Pilecki wrócił do konspiracji w Armii Krajowej. Sporządził obszerne raporty o obozie, które trafiły do Londynu i stały się jednym z pierwszych pełnych świadectw o Holokauście. W kolejnych miesiącach współtworzył nową organizację podziemną o kryptonimie „Nie” (Niepodległość), a w 1944 r. uczestniczył w Powstaniu Warszawskim jako oficer Zgrupowania „Chrobry II”. Po kapitulacji dostał się do niewoli niemieckiej i został osadzony w oflagu w Murnau, z którego został wyzwolony przez Amerykanów w kwietniu 1945 r. Nie złożył jednak broni. Na polecenie gen. Andersa podjął działalność wywiadowczą w Polsce, dokumentując zbrodnie NKWD i działania nowej władzy komunistycznej. To właśnie ta praca doprowadziła do jego aresztowania przez UB w maju 1947 r. Józef Cyrankiewicz natomiast, po wyjściu z obozu w 1945 r., szybko odnalazł się w realiach powojennej Polski. Stał się jednym z przywódców tzw. odrodzonej PPS, zależnej od komunistycznej PPR. Podczas obradującego na przełomie czerwca i lipca 1945 r. XXVI Kongresu PPS został wybrany na sekretarza generalnego Centralnego Komitetu Wykonawczego. W tym czasie jego dawni koledzy z PPS-WRN dalej zmuszeni byli działać w podziemiu. Cyrankiewicz odegrał kluczową rolę w podporządkowywaniu PPS komunistom. Był posłem do marionetkowej Krajowej Rady Narodowej, a od 1946 r. jednym z głównych negocjatorów w rozmowach z PPR, które zmierzały do wspólnego startu w wyborach i stworzenia monopolu politycznego. W listopadzie 1946 r. uczestniczył w poufnych rozmowach w Soczi, na które przedstawicieli PPS i PPR zaprosił Stalin. W tym samym roku objął funkcję ministra bez teki w Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej Edwarda Osóbki-Morawskiego. W lutym 1947 r., po sfałszowanych wyborach do Sejmu, Cyrankiewicz został powołany na stanowisko premiera rządu, stając się jednym z najważniejszych ludzi komunistycznej władzy w Polsce Ludowej.
Odczyt Cyrankiewicza
Aby odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób losy dwóch byłych więźniów Auschwitz splotły się po wojnie, należy się cofnąć do 1945 r. Referat pt. „Oświęcim walczący” miał wówczas wygłosić Józef Cyrankiewicz, będący już liderem podporządkowanej komunistom PPS. Wiedział, iż na czele Związku Organizacji Wojskowej stał ktoś ukrywający się pod nazwiskiem Tomasz Serafiński, a więc Witold Pilecki. Prawdziwy Serafiński mieszkał w tym czasie wraz z żoną na krakowskim Salwatorze, w mieszkaniu matki Cyrankiewicza. Przed planowanym wystąpieniem lider komunistycznej PPS odwiedził małżeństwo, by dopytać o szczegóły dotyczące działalności konspiracyjnej. Wówczas dowiedział się, że osoba mieszkająca u jego matki nigdy nie była więźniem obozu. Gdy pod koniec 1945 r. Pilecki odwiedził Serafińskich, usłyszał od nich całą tę historię. Na początku 1946 r. przekazał ją innemu byłemu więźniowi Auschwitz, Jonny’emu Lechenichowi, który po powrocie na Zachód poinformował o sprawie dowództwo 2 Korpusu. Odebrano to jako sygnał, że komunistyczne służby interesują się Pileckim. Podczas spotkania z kurierką 2 Korpusu Jadwigą Mierzejewską Pileckiemu udało się wytłumaczyć, że cała sprawa to jedynie niepotrzebne zamieszanie, a Lechenich wysunął zbyt daleko idące wnioski z ich rozmowy. „Witoldowi” udało się przekonać „Danutę”. Jak jednak wynika z relacji osób związanych z Pileckim, wersja przedstawiona Jadwidze Mierzejewskiej nie była w pełni zgodna z prawdą. Zupełnie inaczej sprawę związaną z odczytem Cyrankiewicza opisała Alina Bielecka w relacji odnalezionej przez prof. Wiesława Jana Wysockiego: „Kiedy po powrocie do Polski odwiedził mnie Witold Pilecki, powiedziałam mu, że straciłam okazję do wysłuchania relacji o Oświęcimiu. Witold się uśmiechnął. «Ten odczyt się nie odbył. Miał go wygłosić Cyrankiewicz. Kiedy dowiedziałem się o tym, napisałem do niego, że jestem w posiadaniu dokumentu dotyczącego jego pobytu w Oświęcimiu. I jeżeli on ośmieli się mówić o konspiracji w Oświęcimiu, to ja opublikuję posiadany dokument. Odczyt się nie odbył»”. Relacja ta wskazuje, że Pilecki dysponował materiałami, które mogły zagrozić wizerunkowi Cyrankiewicza. Przyszły premier nie przestał interesować się rotmistrzem i – jak wskazuje prof. Wysocki – poprzez pośredników miał proponować Pileckiemu ujawnienie się w zamian za zapewnienie mu „bytu materialnego”. Pilecki jednak nie wyraził zainteresowania. Nie wiemy, jakimi dokładnie dokumentami dysponował, lecz jeśli rzeczywiście mogły one podważyć wiarygodność lidera PPS współpracującego obecnie z komunistami, stanowił realne zagrożenie dla propagandy nowej władzy u progu wyborów. Dlatego należy uznać za pewne, że Cyrankiewicz intensywnie zbierał informacje o rotmistrzu, prawdopodobnie angażując w to również aparat bezpieczeństwa. Okazuje się ponadto, że obaj mieli w późniejszym czasie bezpośredni kontakt. Jak relacjonowała kuzynka Pileckiego Eleonora Ostrowska: „na krótko przed aresztowaniem Witold opowiadał mi taki fakt: «napisałem list do Cyrankiewicza (był wówczas premierem), przypomniałem, że będąc w Oświęcimiu, jako więźniowie w pewnej grupie osób przyrzekliśmy sobie solennie, że jeśli uda się nam wyjść na wolność, to każdy z nas będzie mówił prawdę o tym, co działo się w obozie, czego byliśmy świadkami i również wszystko o ludziach, o ich postawach i zachowaniu. Tymczasem Pan, Panie Premierze, mówił z okazji odsłonięcia tablicy pamiątkowej (nie pamiętam jakiej, bo wtedy odsłaniało się ich bardzo wiele – przyp. E. Ostrowska) mówił Pan nieprawdę o Oświęcimiu zmieniając fakty, które Pan dobrze znał». «Witold» nie powiedział dokładnie, o co chodziło. «Musiałem mu o tym napisać, aby mu przypomnieć o naszych podjętych tam zobowiązaniach» – zakończył Witold”. Rotmistrz traktował kwestie pamięci i prawdy o Auschwitz jako moralny obowiązek, którego złamanie przez Cyrankiewicza uznawał za zdradę wspólnych więźniarskich zobowiązań. W imię tych zasad był skłonny podjąć ryzyko i narazić się tak wpływowej wówczas osobie.
Nie tylko Pilecki
Zainteresowanie Cyrankiewicza siatką wywiadowczą Witolda Pileckiego nie ograniczały się wyłącznie do samego rotmistrza. Pod obserwacją przyszłego premiera znajdowali się także Serafińscy, utrzymujący stały kontakt z Pileckim. Rotmistrz odwiedził ich ponownie w maju 1946 r., a poza tym prowadził z nimi regularną korespondencję. Przez krakowskie mieszkanie matki Cyrankiewicza przewijały się także inne osoby. Według Andrzeja Friszke już w pierwszych miesiącach 1945 r. mieszkał tam Tadeusz Szturm de Sztrem – działacz PPS-WRN, a zarazem późniejszy współpracownik siatki Pileckiego. Kontaktów z liderem koncesjonowanego PPS-u szukał również kurier 2 Korpusu Tadeusz Cieśla. Jego brat Edward został aresztowany 16 stycznia 1946 r. podczas próby nielegalnego przekroczenia granicy. Tadeusz, pragnąc ratować brata, zwrócił się o pomoc do Cyrankiewicza za pośrednictwem jego matki. Premier odpowiedział, że nie jest w stanie nic zrobić dla Edwarda, i doradził, by Tadeusz jak najszybciej opuścił Polskę. Można to paradoksalnie uznać za przejaw pewnej lojalności wobec dawnego znajomego. Ostatecznie jednak zarówno Serafińscy, jak i inne osoby ze środowiska rotmistrza, wcześniej czy później trafiły w ręce komunistycznych służb bezpieczeństwa.
Proces grupy
Czołowi członkowie siatki wywiadowczej Witolda Pileckiego zostali aresztowani w maju 1947 r. i oskarżeni o działalność szpiegowską. Proces „grupy Witolda” rozpoczął się 3 marca 1948 r., a już 15 marca Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał rotmistrza i jego najbliższych współpracowników – Tadeusza Płużańskiego i Marię Szelągowską – na karę śmierci. Wyrok został utrzymany w mocy 3 maja przez Najwyższy Sąd Wojskowy. Mimo próśb o ułaskawienie Pileckiego, kierowanych m.in. przez środowisko byłych więźniów KL Auschwitz, władze PRL nie dopuściły do jego złagodzenia. Jako premier Cyrankiewicz znajdował się w gronie osób, które mogły mieć wpływ na decyzję, brak jednak dokumentów wskazujących na to, że próbował działać na rzecz ratowania rotmistrza. Równocześnie nie ma też dowodów, że osobiście naciskał na wydanie i wykonanie wyroku, choć wydaje się to znacznie bardziej prawdopodobne. Część historyków i publicystów twierdzi, że Cyrankiewicz świadomie nie zrobił nic, by ocalić Pileckiego. W świetle faktów można przypuszczać, że pozbycie się rotmistrza było mu nawet na rękę, skoro Pilecki dysponował materiałami kompromitującymi jego obozową przeszłość. Biorąc pod uwagę ich powojenne kontakty, łatwiej wyobrazić sobie Cyrankiewicza jako tego, który mógł pogrążyć rotmistrza, niż jako osobę gotową go ratować. Wiedział o tym sam Pilecki, który w rozmowie z ks. Antonim Czajkowskim stwierdził: „Jeżeli Cyrankiewicz dowie się o moim pobycie – będę zgładzony”. 25 maja 1948 r. Witold Pilecki został zamordowany strzałem w tył głowy w mokotowskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Egzekucję wykonał „kat Mokotowa” – Piotr Śmietański. Choć los rotmistrza nie zależał wyłącznie od Cyrankiewicza, komunistyczny premier z całą pewnością był dobrze poinformowany o postępach śledztwa i samym procesie. Jego milczenie i brak interwencji samo w sobie można traktować jako formę współodpowiedzialności.
Odpowiedzialność
Badając sprawę powojennych relacji między Pileckim i Cyrankiewiczem, należy pamiętać, że zamordowanie rotmistrza przez komunistów było w pierwszej kolejności spowodowane jego działalnością wywiadowczą na rzecz 2 Korpusu. Dzisiejszy stan badań pozwala stwierdzić jedno: nie ma dowodów, że Cyrankiewicz osobiście wydał rozkaz zgładzenia Pileckiego. Jest natomiast wysoce prawdopodobne, że jego zainteresowanie osobą rotmistrza było prawdopodobnie jednym z motorów napędowych dla rozpracowania przez bezpiekę. Oprócz tego Cyrankiewicz był związany ze wspomnianym działaczem PPS-WRN – Tadeuszem Szturm de Sztremem. Jego inwigilacja też była w interesie komunistycznego premiera, a to też prędzej czy później musiało doprowadzić komunistów do Pileckiego. Cyrankiewicz musiał mieć świadomość, że jako człowiek o znaczącej pozycji w państwie ma możliwości ratowania współwięźnia z Auschwitz, lecz tego nie uczynił. Dlatego w debacie publicznej i historycznej Cyrankiewicz powinien być określany jako postać obciążona moralnie śmiercią rotmistrza – jeśli nie poprzez bezpośrednie działanie, to przez świadome zaniechanie.