Wiele szkół jego imienia, wiele wierszy śpiewanych przez współczesnych artystów, utwory odczytywane i rozumiane dopiero teraz. Pośmiertna chwała i sława, a za życia niezrozumienie i nędza. Jaki to dramat dla autora, który za życia zaznał głównie porażek. Znał Mickiewicza, Słowackiego i Chopina, ale nie dane mu było poczuć się jednym z największych i nie tylko z powodu tego, że był od nich młodszy.
Wiele szkół jego imienia, wiele wierszy śpiewanych przez współczesnych artystów, utwory odczytywane i rozumiane dopiero teraz. Pośmiertna chwała i sława, a za życia niezrozumienie i nędza. Jaki to dramat dla autora, który za życia zaznał głównie porażek. Znał Mickiewicza, Słowackiego i Chopina, ale nie dane mu było poczuć się jednym z największych i nie tylko z powodu tego, że był od nich młodszy.
Dziś obchodzimy Rok Norwidowski w 200 rocznicę urodzin poety, o którego literaturoznawcy spierają się do dziś, czy był romantykiem, parnasistą czy wcale nie pasuje do tych określeń i po prostu wyprzedził epokę. Fakt, że w ogóle mamy o co się spierać, zawdzięczamy Zenonowi Przesmyckiemu, wspaniałemu „Miriamowi”, który przez zupełny przypadek odkrył poezję Norwida i na szczęście doznał olśnienia, a potem zajął się przywracaniem zapomnianego wieszcza światu.