Polityka prowadzona przez poszczególnych polskich prezydentów i premierów polega na tym, że Polska się rzuca w ramiona Ukrainy, daje pieniądze i nie otrzymuje w zamian za to choćby sprawy pochówku ofiar. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że Ukraina jest teraz jedynym krajem w Europie, który w barbarzyński sposób zabrania pochówku ofiar, ekshumacji czy upamiętnień.
Rozmowa Aldony
Zaorskiej z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim
Jedenasty lipca to Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej, czyli dzień upamiętnienia Polaków zamordowanych na Wołyniu, na Kresach, w Małopolsce Wschodniej. 11 lipca 1943 r. to Krwawa Niedziela, ale przecież to ludobójstwo zaczęło się już w 1939 r. i trwało nawet po zakończeniu II wojny światowej…
Tak. 11 lipca, Krwawa Niedziela to data symboliczna, natomiast mamy do czynienia z ludobójstwem, które rozpoczęło się we wrześniu 1939 r. i trwało do 1947 r., do operacji wojskowej „Wisła”. Teren, którym zostały objęte mordy, to nie tylko Wołyń, oczywiście tutaj jest to symboliczne, najbardziej krwawe wydarzenie, ale teren sześciu dawnych województw II Rzeczypospolitej. Obok Wołynia to: Małopolska Wschodnia, czyli trzy przedwojenne województwa: tarnopolskie, lwowskie i stanisławowskie, fragment Lubelszczyzny (okolice Zamościa, Chełma, Hrubieszowa) oraz południowa część Polesia.
Nie wiemy do dzisiaj, ile osób zostało zamordowanych, dlatego że nie są prowadzone ekshumacje, ale według szacunków jest to nie mniej niż 150 tys. Polaków. Oprócz tego zginęło wielu innych obywateli polskich narodowości żydowskiej, ormiańskiej, czeskiej, a także sprawiedliwych Ukraińców, którzy ratowali Polaków bądź nie popierali banderowców i za to zostali przez swoich rodaków zamordowani. (…) To, co wyróżniało to ludobójstwo spośród innych (ludobójstwo, oczywiście, każde jest krwawe, bo ofiarami są ludzie bezbronni – dzieci, kobiety, starcy), ale to dokonywane przez Ukraińców cechowało się wyjątkowym okrucieństwem. Nawet okupanci niemieccy czy sowieccy byli zaskoczeni tą skalą. Rozpatrując tę kwestię, trzeba przypomnieć dwie sprawy.
Po pierwsze działania, które prowadzili nacjonaliści ukraińscy wzorowane były na Kozakach, a Kozacy to dzikie pola, nabijanie na pal, jeżeli ktoś czytał życiorys św. Andrzeja Boboli, który w połowie XVII w. został zamordowany przez Kozaków w Janowie Podlaskim, to na pewno pamięta, że sposób, w jaki pozbawiono go życia, był nieprawdopodobnie okrutny (…). Do tego niestety nawiązywali bojowcy z Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Po drugie, to okrucieństwo było świadomą akcją psychologiczną, bo atakowano wsie. Banderowcy bali się atakować miasta, bo tam były oddziały wojskowe niemieckie, węgierskie, natomiast żeby wypłoszyć Polaków z tych terenów, stosowali okrucieństwo, to było psychologiczne pokazanie wszystkim, że Polacy muszą uciekać.
(….)