W Warszawie poświęcono pomnik 26-latka, o którym można śmiało powiedzieć, że był męczennikiem narodowej sprawy. Miał na imię Janek, pomnik poświęcono w jego imieniny 24 czerwca. Kiedy się opowiada historię Janka, trudno powstrzymać się od płaczu i od bezsilnego zaciskania pięści, choć tyle już lat minęło.
Janek Rodowicz miał lat 16, gdy zaczęła się wojna. Wkrótce trafił do Szarych Szeregów. Druh Aleksander Kamiński wymienia go na kartach swej książki „Kamienie na szaniec”. Przyjął pseudonim „Anoda”, co miało związek z jego ojcem Kazimierzem, profesorem chemii na Politechnice Warszawskiej. Jego mama Zofia była siostrą znanego generała Wojska Polskiego Władysława Bortnowskiego (w 1939 r. dowódcy armii „Pomorze”).
Janek – tak jak „Zośka”, „Rudy” i „Alek” – uczył się w warszawskim Liceum im. Stefana Batorego (dziś II Liceum Ogólnokształcące, Myśliwiecka 6) i należał do słynnej harcerskiej „Pomarańczarni”. W czasie wojny był w organizacji małego sabotażu „Wawer”, potem w legendarnym batalionie „Zośka”. Brał udział w słynnej akcji pod Arsenałem i w Powstaniu Warszawskim. Wojnę szczęśliwie przeżył, żydowskich bandytów z UB już nie…