Mamy naprawdę sprzyjające okoliczności – lewackiego prezydenta w USA, a więc skrajnie krytycznego wobec Izraela, pandemię, słaby rząd w Izraelu, dziesięć innych, o wiele poważniejszych problemów Izraela niż polska nowelizacja, jednomyślność polskiej opinii publicznej i klasy politycznej.
Jak było do przewidzenia, smuta w USA musiała spowodować smutę w Izraelu. Izrael traci, kiedy USA słabną, a jego pozycja staje się na Bliskim Wschodzie równa pozycji Turcji czy Iranu. Turcja i Iran to jednak państwa niezależne. W przypadku Iranu ta niezależność trwa i to pomimo ciągle trwających sankcji, a te nie mają żadnego uzasadnienia, chyba że ktoś wykazałby, że rządy Ajatollahów są mniej demokratyczne niż rządy przyjaciół Amerykanów i Izraela, Saudów. Izrael jest zdany na nieustającą, amerykańską pomoc ekonomiczną i militarną.