„A to wyjątkowa gnida była”…

W najnowszym wydaniu:

WG-47-2024 - Okładka

„A to wyjątkowa gnida była”…

Jeden z redaktorów „Warszawskiej Gazety”, po zapoznaniu się z moim artykułem o Zawieyskim, powiedział zniesmaczony: „A to wyjątkowa gnida była!”. Zostańmy więc przy tym…

„Przyjaciel kardynała Wyszyńskiego”… Połączony z wielkim Prymasem „szorstką przyjaźnią z przerwami”… „Katolicki pisarz i pionier ruchu postępowych katolików, pragnących porozumienia między Kościołem i komunistami”… „Intelektualista, zniszczony przez komunę”… Taki obraz Jerzego Zawieyskiego od lat jest utrwalany w społeczeństwie, m.in. za sprawą „katolickiego” „Tygodnika Powszechnego”. Obraz piękny, tyle, że całkowicie fałszywy.
W 2008 roku grupa idoli Salonu, takich jak Bogdan Borusewicz, Krzysztof Piesiewicz, Leszek Kołakowski czy ks. Adam Boniecki, zaapelowała, by nadać pośmiertnie Order Orła Białego [!] Jerzemu Zawieyskiemu. Ich zdaniem, Zawieyski – jak pisze o nim, Wikipedia – polski aktor, dramatopisarz, prozaik eseista, redaktor „Tygodnika Powszechnego” i „Znaku”, katolicki działacz polityczny, poseł na Sejm PRL II, III i IV kadencji (1957-1969) z ramienia Znaku, członek Rady Państwa (1957-1968) – na takie wyróżnienie zasługiwał. Czy rzeczywiście? Prawdę o nim odsłoniła Joanna Siedlecka, autorka książki Biografie odtajnione. Z archiwów literackich bezpieki (wyd. Zysk i Sp-ka, Poznań 2015).

W razie problemów prosimy pisać na adres mailowy:
kontakt@pl1.tv