Jan Pospieszalski do swojego programu „Warto rozmawiać” zaprosił ekspertów podważających kowidową politykę rządu, na co zawrzała twitterowym gniewem posłanko-dziennikarka Joanna Lichocka, grożąc Pospieszalskiemu i Kurskiemu konsekwencjami, które wyciągnąć ma Rada Mediów Narodowych. Zatem tak wygląda „niepokorne” dziennikarstwo rodem z „Zony Wolnego Słowa”: „Maul halten!” i „Ruki po szwam!”. Dlaczego jakoś mnie to nie dziwi?
Na wystukane wiadomym paluszkiem wpisy Lichockiej zareagował żywo twitterowy komentariat, a głosy podważające stabilność emocjonalną autorki (tudzież sugerujące silny stan upojenia władzą) nie należały do rzadkości. Puentę zaś dopisał w innym miejscu Wojciech Cejrowski, stwierdzając: „Na tym polega DEBATA (w tym naukowa), że dopuszczamy poglądy niezgodne z naszymi i… DEBATUJEMY. Masz kobieto Lichocka jakieś ARGUMENTY na to, co padło w programie J. Pospieszalskiego? To podaj. ARGUMENTUJ. Bo cenzura oznacza brak argumentów. W zasadzie tracę oddech… LICHOCKA WON!”. Nic dodać, nic ująć.