Trzeci maja był w tym roku zimny i wietrzny. Mimo to ludzie wyszli z domów, z potrzeby uczestniczenia we wspólnocie, w dniu narodowego święta. Poszedłem i ja z tej samej potrzeby. Na Placu Zamkowym i na Krakowskim Przedmieściu spacerowało, mimo chłodu, około 2 tys. ludzi.
Król Zygmunt na kolumnie miał tego dnia założony szalik klubowy Legii Warszawa. Dlaczego? Kibicom tłumaczyć nie muszę, a podobno wszyscy jesteśmy kibicami. Mimo chłodu ludzie uśmiechali się do Zygmunta w szaliku i do siebie nawzajem, jakby szukali pretekstu do rozmowy. Życie toczyło się spokojniej niż zwykle.