Kroniki tygodniowe: ziarna i plewy

W najnowszym wydaniu:

WG-47-2024 - Okładka

Kroniki tygodniowe: ziarna i plewy

Donald Tusk wrócił do krajowej polityki, ale „efektu Tuska” nie widać. I zapewne go nie zobaczymy, bo po prostu czas Tuska minął.

4 sierpnia Polska Agencja Prasowa opublikowała następującą deklarację ministra lockdownu i obostrzeń: „Niedzielski: w pierwszej kolejności obostrzeniami będą objęte tereny o najniższym poziomie wyszczepienia; do poziomu poniżej 1000 zakażeń na dobę nie będziemy wprowadzali obostrzeń”. Oczywiście znając (nie)wiarygodność Niedzielskiego można się spodziewać obostrzeń już przy 300 nowych zakażeniach na dobę. Po prostu minister lockdownu ogłosi, że wariant delta (ewentualnie epsylon albo kappa) jest cztery razy bardziej groźny, więc każdą infekcję nim należy liczyć poczwórnie.

Ostatnio lubię przytaczać opinie młodego ekonomisty i polityka Konfederacji Sławomira Mentzena. Tym razem kompletnie – jak to mawia młodzież – zmasakrował Niedzielskiego, pisząc: „Wiecie, ile to jest 1000 zakażeń dziennie w Polsce? To około 2,5 zakażenia na 100 tysięcy osób. Czyli osiągniemy ten poziom, jeżeli w takim Poznaniu zachoruje 13 osób. Niedzielski będzie zamykał restauracje i siłownie na Podkarpaciu, jeżeli w Poznaniu zachoruje 13 osób. Rozumiecie głębię tej myśli? Proszę nie pytać zwolenników takiej polityki o uzasadnienie tych planów. Zresztą niezależnie od tego, jaki poziom wyjąłby z kapelusza Niedzielski, można zadać pytanie, jakie znaczenie ma poziom zachorowań? Absolutnie żadnego. Delta jest zaraźliwa, ale przechodzi się ją łagodnie. Mamy to szczęście, że Wielka Brytania powoli już kończy czwartą falę i to ze zniesionymi prawie wszystkimi obostrzeniami. Zachorowań mają tam dużo, ale hospitalizacji i zgonów mało. Podobnie jest w Hiszpanii. Jeżeli już ktoś koniecznie musi coś monitorować, to właśnie hospitalizacje mogą być istotne, a nie poziom pozytywnych testów”.

W razie problemów prosimy pisać na adres mailowy:
kontakt@pl1.tv