Macron jako Hitler

W najnowszym wydaniu:

WG-38-2024 - Okładka

Macron jako Hitler

Zamordyzm we Francji kwitnie w najlepsze. W kraju, który śmie pouczać Polskę w kwestii praworządności, łamane są podstawowe prawa człowieka, unijne traktaty gwarantujące wolność wypowiedzi i tamtejsze przepisy, pozwalające na dowolną formę krytyki prezydenta.

– We Francji gigantyczny skandal. Na ulicach pojawiły się billboardy z Emmanuelem Macronem ubranym w mundur i napisem: „Bądź posłuszny, zaszczep się”. I może byłoby to jeszcze do uniesienia dla prezydenta, gdyby nie fakt, że Macronowi dodano zaczesaną na bok grzywkę, ostre spojrzenie, charakterystyczny wąsik oraz czerwoną opaskę z białym kołem, umieszczoną na ramieniu. Litery „LREM” w białym kole to skrót od La Republique En Marche, centrowej partii założonej przez Macrona w 2016 roku, ale do złudzenia przypominają najbardziej znany niemiecki symbol. Efekt – Macron wygląda jak Adolf Hitler.

To, poza masowymi protestami, kolejna reakcja na wprowadzanie we Francji właśnie przez Macrona iście nazistowskich zasad segregacji społeczeństwa, w myśl której jego część jest pozbawiana swoich praw. Macron zareagował natychmiast i na twórcę plakatów napuścił swoich prawników. Michel-Ange Flori dostał już wezwanie na przesłuchanie, pomimo że w 2013 odwołano we Francji zakaz obrażania prezydenta. Inaczej niż w Polsce więc urząd prezydenta nie podlega ochronie prawnej i można go krytykować w dowolny sposób. Jak się okazuje, nie do końca. W kraju, w którym bez przeszkód wychodzi tak plugawe czasopismo jak „Charlie Hebdo”, wolność słowa jest fikcją. Notabene, Macron bronił „Charlie Hebdo”, twierdząc, że wolność słowa we Francji jest nienaruszalna. Jak się okazuje, z wyjątkiem zadrwienia z samego prezydenta.
– W „Makronii” możemy naśmiewać się z proroka Mahometa – to przecież satyra. Ale już przedstawienie prezydenta jako dyktatora uznawane jest za bluźnierstwo – skomentował w internecie prezydenckie łamanie prawa twórca plakatów.

Redaktor tchórz
Co ciekawe, to nie pierwszy raz, kiedy komentowanie poczynań Macrona przy pomocy grafik zostaje zakazane. Podobnie było
w grudniu 2018 r., kiedy dziennik „Le Monde” okładką skomentował tłumienie przez prezydenta protestów „żółtych kamizelek”. Okładka pokazująca czarno-białe zdjęcie prezydenta Francji z wkomponowaną w jego sylwetkę fotografią protestujących „żółtych kamizelek” i napisem „Od inauguracji do żółtych kamizelek – Pola Elizejskie teatrem siły Macrona”, została uznana za wzorowaną na okładce magazynu „Harper’s Magazine” z lipca 2017 r., na której znalazło się zdjęcie Hitlera. Co ciekawsze, znacznie większe oburzenie od potencjalnego plagiatu wywołało twierdzenie, że Macron został porównany do Hitlera. Redaktor naczelny „Le Monde” w ramach przywiązania do wolności słowa i obrony swojej redakcji natychmiast pokajał się, przeprosił i sprawa rozeszła się po kościach. Jak będzie teraz, nie wiadomo, ale na Twitterze zaroiło się już od komentarzy o końcu wolności słowa we Francji.
Czego boi się Macron?
Francuzi dziś przekonują się po raz kolejny, że cały lewacki klangor o wolności, równości i swobodzie służył tylko wzięciu ich za pysk. Zamordyzm we Francji kwitnie w najlepsze. W kraju, który śmie pouczać Polskę w kwestii praworządności, łamane są podstawowe prawa człowieka, unijne traktaty gwarantujące wolność wypowiedzi i tamtejsze przepisy, pozwalające na dowolną formę krytyki prezydenta. Macronowi najwyraźniej rzuciło się na mózg i albo, jak wiele słabych charakterów w historii, zgłupiał doszczętnie od nadmiaru władzy, albo uważa, że jego masońscy mocodawcy zagwarantują mu władzę nieograniczoną. Zapomina tylko o jednym. Co prawda, w ostatnich dziesięcioleciach Francuzi bojowe zapędy zamienili na mazanie kredkami po chodnikach i wyśpiewywanie Marsylianki, ale to się może zmienić. Odpowiednio pokierowany tłum potrafił skrócić o głowę króla Ludwika XVI, choć ten był pomazańcem Bożym, a nie mężem podstarzałej byłej nauczycielki na masońskiej smyczy.
Jeśli Macron dalej będzie łamał prawa człowieka i wprowadzał nazistowskie zasady, mogą sobie o tym wszystkim przypomnieć. Może zresztą Macron zdaje sobie z tego sprawę i dlatego tak bardzo przestraszył się zwykłego plakatu? W dodatku pokazującego całą prawdę o nim.

W razie problemów prosimy pisać na adres mailowy:
kontakt@pl1.tv