Polski Ład, czyli czy jest za co dziękować premierowi

W najnowszym wydaniu:

WG-38-2024 - Okładka

Polski Ład, czyli czy jest za co dziękować premierowi

Podczas ostatniej rozmowy z redaktor Aldoną Zaorską dla telewizji PL1.TV naszła mnie pewna refleksja. Za dużo ostatnio na prawicy mówimy o Donaldzie Tusku. Być może to my – prawicowe media – dajemy byłemu premierowi zbyt wielki posłuch, z czego polityk ten skrupulatnie korzysta. A gdyby tak na jakiś czas przestać pisać i mówić o Tusku? Czy poradzi sobie? Czy skupi na sobie zainteresowanie mediów, głównie tych przychylnych sobie? Zobaczymy. Dlatego dziś zajmiemy się rządem. Dokładniej premierem Mateuszem Morawieckim, którego retoryka na temat Polskiego Ładu rozbiła się doszczętnie.

Politycy Zjednoczonej Prawicy nie mają wakacji. Rozjechali się po Polsce, promując przepisy, które mają wejść w życie w ramach Polskiego Ładu. Dużo spotkań z wyborcami odbywa premier Mateusz Morawiecki, który wygłasza naprawdę dość zaskakujące teorie na temat tego, ile przeciętnemu obywatelowi czy zwykłej rodzinie może dać program serwowany przez Prawo i Sprawiedliwość. Przyznam szczerze, że włos jeży mi się na głowie.

Mateusz Morawiecki oczywiście przekonuje, że każdy obywatel zyska, a polskie firmy dzięki nowym przepisom bardzo szybko dogonią zachodnią konkurencję. Tylko czy jest to możliwe? Zobaczymy, bowiem na pierwszy rzut oka polski przedsiębiorca nic nie zyska, wręcz przeciwnie, straci na rzecz pracowników lub obywateli (państwo zbiera na utrzymanie, jak mawia minister finansów Tadeusz Kościński) oraz dojdzie każdemu przedsiębiorcy dodatkowa papierkowa robota.
A co zdaniem premiera zyskają obywatele? Owszem, podwyższenie kwoty wolnej od podatku, co zaowocuje emeryturą bez podatku dla większości emerytów, to wielki plus. Jednak gdy usłyszałem teorię wygłoszoną przez Mateusza Morawieckiego, to niemal spadłem z krzesła, śmiejąc się do rozpuku. Oto zdaniem szefa rządu dzięki przepisom Polskiego Ładu polska rodzina dogoni poziomem życia zachodnie rodziny. Tak właśnie ma być. Premier przekonuje, że wreszcie rodziny będzie stać na kupno samochodu bez kredytu! Mało tego, rodzina będzie mogła sobie wybudować dom bez pozwolenia i bez kierownika budowy! A dzieci? Dzieci w tych rodzinach będą miały smartfony, bo rodziców będzie stać na ich kupno.

Po usłyszeniu tych słów tłum wyborców oraz działaczy PiS, zgromadzony wokół premiera, zaczął klaskać i skandować: „dziękujemy, dziękujemy”. Ludzie, ludzie, za co wy dziękujecie?
Słowa premiera to nic innego jak tani populizm, w dodatku bardzo mocno oderwany od rzeczywistości. Odnoszę wrażenie, że coraz większa grupa obywateli widzi socjotechnikę stosowaną przez premiera i zaczyna reagować śmiechem, podobnie jak zrobiłem to ja.
Przyznam szczerze, że myślałem, iż Polski Ład okaże się większym sukcesem PiS i będzie o wiele szybciej wprowadzany, a każdy
z projektów będzie otoczony dogłębną merytoryczną dyskusją ekspertów, połączoną z debatą w Sejmie. Tak, wypadałoby to zrobić.
Tymczasem na jakiekolwiek projekty zmian wciąż czekamy. Być może wrzesień okaże się miesiącem ofensywy legislacyjnej PiS, a na razie dostajemy od szefa rządu retoryczną papkę, która sprawia, że logicznie myślący Polacy pukają się w czoło. Jaki samochód bez kredytu? Przecież można tak zrobić. Budowa domu bez kierownika budowy? Jakby to był największy koszt, a sam kierownik, który za wszystko odpowiada i wszystkiego pilnuje, stanowił największy problem. Telefon dla dziecka? Większość dzieci ma telefony. O co więc chodzi premierowi?
Mam wrażenie, że politycy PiS zdają sobie sprawę, że Polski Ład nie zrobił tak dużej furory, jakiej się spodziewali, dlatego teraz starają się na siłę tłumaczyć obywatelom, co jest dla nich dobre. Tylko z każdą retoryką można przesadzić, wszystko może się przejeść, a Polacy naprawdę nie są idiotami.

W razie problemów prosimy pisać na adres mailowy:
kontakt@pl1.tv