W ostatnich tygodniach obserwowaliśmy problemy, z jakimi zmaga się Nowa Lewica. Część posłów jawnie postawiła się przewodniczącemu Włodzimierzowi Czarzastemu. Warto zwrócić uwagę na argumenty, których używają politycy-buntownicy. Chwalą Tuska i ganią PiS. Dlatego zapala mi się czerwona lampka, symbolizująca, że coś jest na rzeczy.
Dlaczego tak uważam? Z kilku prostych powodów. Po pierwsze Donald Tusk, odkąd wrócił do polskiej polityki, stale powtarza, że na opozycji musi być spokój i jedność. To jedyna droga do pokonania Prawa i Sprawiedliwości. Po drugie, wcześniej tę jedność (w ocenie polityków PO) zburzył lider Lewicy Włodzimierz Czarzasty, dogadując się z Prawem i Sprawiedliwością ws. ratyfikacji Funduszu Odbudowy. Po trzecie, to właśnie Czarzastego nowy-stary lider PO uważa za problem i zagrożenie w budowaniu jednego, silnego frontu na opozycji. Trzeba go zatem osłabić albo wymienić. Takie próby właśnie zostały podjęte.