Polski rząd zamierza sfinalizować największy w historii naszego kraju kontrakt wojskowy i kupić od Amerykanów 250 czołgów marki Abrams za astronomiczną kwotę 23 miliardów złotych. Nie negując konieczności wzmacniania sił obronnych kraju, należy sobie jednak zadać podstawowe pytanie: czy czołgi są naprawdę naszą najpilniejszą potrzebą?
O tym, że polski rząd toczy tajne negocjacje o kupnie czołgów Abrams, było od pewnego czasu wiadomo, ale dopiero w zeszłym tygodniu karty zostały odkryte, a prezes Jarosław Kaczyński poinformował o możliwym kontrakcie na Abramsy M1A2. Ta informacja wzbudziła spore poruszenie, zarówno z punktu widzenia politycznego, ekonomicznego, jak i czysto wojskowego. I reakcje na nią ciężko nazwać entuzjastycznymi. Poniższy tekst ma za zadanie nie definitywnie oceniać, ale raczej stawiać pytania i pokazywać wątpliwości. Są to zresztą wątpliwości oraz pytania, jakie stawiają rządowi dziesiątki wojskowych oraz ekspertów, przyglądających się kontraktowi na Abramsy raczej ze zdziwieniem i konsternacją niż z zadowoleniem.