Włodarze komunizowanej Polski powojennej de facto rządzili krajem, który nie miał uregulowanej formalnie kwestii granic! Kierowano dużo sił i środków na zasiedlenie Ziem Odzyskanych, na uruchomienie przemysłu i na odbudowę części kraju ze zniszczeń wojennych, nie zdając sobie sprawy, jak ważną kwestią jest przypieczętowanie prawa do zajmowanego terytorium.
Po II wojnie światowej Polska otrzymała północną granicę ze wschodnim sąsiadem, czyli Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich. Na mapie Europy prezentuje się ona tak, jak gdyby ktoś starał się wyrysować linię prostą od ręki bez użycia linijki. Nie dość, że granicę poprowadzono niechlujnie, to do tego nie dopilnowano od razu, aby precyzyjnie ją wytyczyć. Dopiero kilkanaście lat po zakończeniu wojny zabrano się do uregulowania tej kwestii.
Północna granica Polski przecięła w 1945 r. ówczesne Prusy Wschodnie, w tym Mierzeję Wiślaną i Zalew Wiślany. Dziś można powiedzieć, że podzieliła byłe Prusy Wschodnie, gdyż kraina ta zniknęła na trwałe z mapy Europy. Z biegiem lat po dwu stronach nowej linii granicznej ukształtowały się odrębne byty. Po północnej stronie granicy zaistniał obwód kaliningradzki, wchodzący do 1991 r. w skład ZSRR, a później w skład Rosji. Na południe od tej granicy, po polskiej stronie znalazły się tereny włączone w skład województw olsztyńskiego i białostockiego. W latach 1975-1998 były to ziemie województw elbląskiego, olsztyńskiego i suwalskiego. W wyniku kolejnej reformy podziału administracyjnego od 1999 r. to głównie teren województwa warmińsko-mazurskiego, oprócz Mierzei Wiślanej, włączonej do województwa pomorskiego. Potocznie i w uproszczeniu przyjęło się więc mówić o granicy oddzielającej Warmię i Mazury od obwodu kaliningradzkiego.