Kiedyś pewnie padłaby propozycja ogolenia, wychłostania i wywiezienia Nowackiej na kupie gnoju, może prosto na most na Odrze. Dziś pozostaje zapamiętać jej słowa i przypominać jej o nich wciąż i wciąż. Dopóki nie zniknie z polskiej sceny politycznej raz na zawsze.
Barbara Nowacka musi nienawidzić Polaków. Najpierw buńczucznie oświadczyła, że wprowadzi do szkół seksualizację dzieci, przeprowadzaną pod nazwą „edukacji zdrowotnej”, a gdy okazało się, że Tusk pod wpływem protestów Polaków na czas kampanii wyborczej projekt Nowackiej wycofał, postanowiła zrobić coś, na co nie ważył się nigdy żaden polski polityk. Ani za komuny, ani później. W dniu obchodów wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birekenau, kiedy oczy całego świata były zwrócone na Polskę, biorąc udział w międzynarodowej (sic!) konferencji „My jesteśmy pamięcią. Nauczanie historii to nauka rozmowy”, Barbara Nowacka, minister edukacji w (podobno) polskim rządzie oznajmiła: „na terenie okupowanym przez Niemcy polscy naziści zbudowali obozy, które były obozami pracy, a potem stały się obozami masowej zagłady”.
Tak, Czytelniku, dobrze czytasz – co prawda terytorium Polski okupowali Niemcy, ale obozy zagłady zbudowali Polacy – polscy naziści. Przemówienie Nowackiej natychmiast zniknęło z sieci. Z pewnością nieprzypadkowo, bo minister mówiła o holokauście w kontekście… współczesnego hejtu, i że holokaust też zaczął się od przyzwolenia na poniżanie. Oczywiście bez wskazania, gdzie się to zaczęło, bo po co mówić o Niemczech. Po wszystkim Nowacka stwierdziła, że się „przejęzyczyła”, ale to oświadczyła już tylko na X. Typowa lewacka zagrywka – najpierw publiczne kłamstwo i zniewaga, potem przeprosiny na X. O ile Internet natychmiast dosłownie się zgotował, żądając dymisji Nowackiej, o tyle zarówno ona sama, Ministerstwo Edukacji, jak i służące Tuskowi media nie widzą problemu. Wp.pl napisała, że „Barbara Nowacka wywołała kontrowersje” i doszło do „wpadki” (ale możliwość komentowania wyłączyła), Tomasz Terlikowski uznał, że wizerunkowi Polski bardziej od Nowackiej szkodzi „atak” na nią, a Onet zastanawiał się, czy oburzenie polityków PiS było „słuszne”.
Tymczasem jest po prostu niemożliwe, żeby Nowacka była aż taką idiotką. Polak, nawet kompletnie pijany, nie popełnia takich przejęzyczeń. Pozostaje opcja numer dwa – ona naprawdę wierzy w istnienie „polskich nazistów” i albo powiedziała to świadomie, albo po prostu jej się wymsknęła ta szczera wypowiedź.
Nie ma żadnych informacji, aby Donald Tusk się „wściekł” i zdymisjonował Nowacką. Brak natychmiastowej reakcji i milczenie premiera pokazują więc, że on aprobuje jej narrację. Zbieżną zresztą z narracją przedsiębiorstwa Holokaust. Podkreślić też trzeba, że słowa te padły w 80 rocznicę wyzwolenia NIEMIECKIEGO obozu koncentracyjnego Auschwitz i na międzynarodowej konferencji. Nowacka dała antypolonitom wszelkiej maści doskonałą pałę do okładania Polaków – wreszcie polski minister przyznał, że byli „polscy naziści”! Nie łudźmy się, że nikt na świecie nie zwrócił uwagi na te słowa. Wypowiedź Nowackiej została zapamiętana i będzie przypominana przy okazji kalumnii rzucanych na Polskę, zwłaszcza jeśli nie będzie dymisji. Pamiętajmy też, że to ona ma decydować o edukacji naszych dzieci. Pozostaje tylko poczekać, aż tę narrację wprowadzi do szkół. Są środowiska, które byłby jej bardzo wdzięczne. Już pojawiają się wpisy o hejcie na biedną ministrę, która przecież na X przeprosiła.
Tymczasem sprawa jest prosta i to niezależnie od tego, co z nią (nie)zrobi Tusk. Nie ma w języku polskim słów wystarczająco obelżywych, żeby określić postępowanie Barbary Nowackiej. Gdyby miała odrobinę honoru, w ramach przeprosin podałaby się do dymisji, ale honor to pojęcie dla niej ewidentnie obce. Jak teraz ją traktować?
Kiedyś pewnie padłaby propozycja ogolenia, wychłostania i wywiezienia Nowackiej na kupie gnoju, może prosto na most na Odrze. Dziś pozostaje zapamiętać jej słowa i przypominać jej o nich wciąż i wciąż. Dopóki nie zniknie z polskiej sceny politycznej raz na zawsze. Władysław Szpilman napisał o Jakubie Bermanie, że żaden przyzwoity Polak nie podałby mu ręki. Od dziś to samo powinno czekać Nowacką.