Ajajaj! Nasza Narodowa Gorgona z Kołtunem, czyli Olga Tokarczuk (ksywa „Noblistka”), stała się ofiarą nienawistnego, tubylczego motłochu! Oto całe 31 (słownie: trzydzieści jeden) osób postanowiło odesłać jej książki – często z dopisanymi na okładce mało wybrednymi komentarzami. Głos w sprawie „męczeństwa” zabrała Fundacja Olgi Tokarczuk. Wsłuchajmy się w te słowa, bo doprawdy jest to grafomania rzadkiej próby. Otóż, akcja zwracania książek ma być rzekomo mało subtelną próbą ekshumacji skompromitowanej idei Prawdziwego Polaka. I dalej: Nienawiść znalazła ujście w okrutnej przemocy wobec słów, myśli i wolności drugiego człowieka. W pogańskim rytuale unicestwienia książek – zbrukania idei, której ludzkość zawdzięcza tak wiele. Nieprzypadkowo jednym z najczarniejszych dni w historii początku państwowej polityki nazistowskiej był 10 maja 1933 roku, kiedy studenci największych niemieckich uczelni, inspirowani i wspierani przez wielu partyjnych notabli i profesorów, palili na ogromnych stosach tysiące książek autorów znienawidzonych przez dyktaturę. Przerażający realizm symboliczny niszczenia pamięci zbiorowej i dewastacji podstawowych wartości wolnych społeczeństw, ten chory obrzęd nienawiści, był ostatnim krokiem przed masową eksterminacją milionów ludzi. Mamy dla was złą wiadomość – za takie czyny idzie się do piekła.