To się nazywa pewny, stabilny sojusznik! Niezależnie od tego, kto rządzi w USA, Polska może liczyć na „stabilne wsparcie” Stanów Zjednoczonych. Konkretnie – na wsparcie „parad równości” i tzw. „ruchów LGBT”.
Pod patronatem Rafała Trzaskowskiego i z nimże na czele, przeszła ulicami Warszawy tzw. „parada równości”, czyli manifestacja agresywnych i wynaturzonych środowisk LGBT (i jakie tam sobie jeszcze litery dopiszą). Organizatorzy zapowiadali udział 80 tysięcy osób, ostatecznie media sympatyzujące z totalną opozycją oszacowały frekwencję na kilkanaście tysięcy uczestników. Abstrahując od tego, co było sensem tej manifestacji-prowokacji, mieliśmy do czynienia z medycznym fenomenem. Oto – zapewne ze względu na tolerancję i szacunek dla „odmienności” – w czasie parady homoseksualistów i LGBT SARS CoV-2 nikt nie „transmitował”, nie zarażał. Bo to przecież szli radośni geje. „Siewcy śmierci” siedzą natomiast w kościołach, gdzie do zarażeń może dojść.