Jedną z naczelnych zasad „zarządzania pandemią” koronawirusa jest wzniecanie i utrzymywanie strachu. Czyżby ktoś doszedł do wniosku, że zastraszone społeczeństwo będzie bardziej zdyscyplinowane i posłuszne?
– Straszenie „skutkami epidemii” trwa od początku. Najpierw miało być u nas „drugie Bergamo” i ciężarówki pełne trupów, wywożone nocami z miast. Potem miała być druga fala, trzecia fala, wariant brytyjski, wariant indyjski… Zawodowymi siewcami strachu stało się kilku lekarzy podniesionych do rangi dyżurnych i wszystko wiedzących ekspertów. Profesorowie Horban i Simon, doktorzy Szułdrzyński i Grzesiowski. O tym ostatnim, gdyby nie pandemia, zapewne nikt by nie usłyszał, a facet najwyraźniej ma wielkie parcie na szkło i nieprzepartą chęć posiadania 100 proc. racji…