Nie masz przyrodzonych praw.
Od 2021 r. prawa i wolności obywatelskie są wstrzykiwane.
dr Paweł Stanisław Basiukiewicz, Twitter
Osoby mające sceptyczny stosunek do przyjmowania preparatów antykowidowych w postaci wstrzyknięć, nachalnie, by nie powiedzieć, że wręcz agresywnie rajfurzonych przez członków rady medycznej przy premierze, z których większość jest sponsorowana przez koncerny medyczne, oprócz tego właśnie faktu (konflikt interesów powodujący, że doradcy nie są obiektywni w swych opiniach na temat zastrzyków) posiadają jeszcze inne argumenty przeciw tzw. szczepieniom.
Szczepić się, nie gadać!
Produkt jest w fazie studiów, został warunkowo dopuszczony do obrotu, niejako w „sytuacji awaryjnej”. Nie przeprowadzono wszystkich analiz dotyczących ewentualnych skutków ubocznych, np. badań nad jego genotoksycznością i rakotwórczością. Niewiele wiadomo, jak długo trwa okres ochrony zapewniany przez szprycę, mimo że wielu z nadstawiających ramię sądzi, że wstrzykuje się im w organizm eliksir wiecznego zdrowia. Zaszczepieni mogą przenosić wirusy, więc nadal muszą przestrzegać „obostrzeń”. Jednak nade wszystko należy postawić sobie pytanie – czy naprawdę chodzi tu o nasze zdrowie? Dlaczego postawiono cały świat na głowie ze względu na wirusa przeziębienia, który, jak zapewnia prof. Piotr Kuna, pulmonolog, jest z nami od bardzo dawna i opisywany był w podręcznikach medycznych już w latach 70. ubiegłego wieku. Śmiertelność i jadowitość najmodniejszego na świecie patogenu można porównać z wieloma innymi, w tym z wirusem grypy, jak z kolei stwierdza dr Sucharit Bhakdi, mikrobiolog, wybitny naukowiec. Jednak od czasu, gdy przeciwstawił się „pandemii”, nazywając ją „fałszywą”, został „wybitnym przedstawicielem fałszywych poglądów na temat pandemii koronawirusa, twierdząc, że pandemia była „fałszywa”, a szczepionki przeciw COVID-19 zdziesiątkują światową populację” (Wiki).