Przy okazji walki z Panem Demią, premier Morawiecki objawił wyjątkowy talent do wynajdywania zamordystycznych psychopatów z kompleksem Boga. Koronnym przykładem jest tu minister Niedzielski, wraz ze swą ponurą Radą Puchaczy – co jeden, to lepszy egzemplarz. Tak to jest, gdy ktoś z przerośniętym ego (a profesorowie, szczególnie medycyny, przyzwyczajeni do statusu panów życia i śmierci, mają tę przypadłość w odsetku grubo powyżej społecznej średniej) dostanie do ręki trochę władzy – od razu odbija szajba. I ta szajba właśnie udzieliła się prof. Miłoszowi Parczewskiemu, który oznajmił ni mniej, ni więcej, tylko że należy wprowadzić dla niezaszczepionych godzinę policyjną albo zakaz przemieszczania się pomiędzy województwami. Wypowiedź ta w sumie nie dziwi, idealnie wpisuje się bowiem w obłąkańczą logikę dotychczasowych restrykcji – Parczewski jedynie przekroczył kolejną granicę szaleństwa. Mam tylko pytanie, czy ktoś wreszcie odważy się rozgonić tę bandę niebezpiecznych wariatów, zanim stary bon mot Stanisława Michalkiewicza o „chwilowo nieczynnym obozie w Auschwitz” stanie się ciałem.